poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 8

Z utęsknieniem czekałam na weekend by po trudnym tygodniu wreszcie móc odpocząć. Zbliżał się bardzo powoli, ale wreszcie nadszedł. W sobotę obudziłam się 5 minut przed 12. Kiedyś często pozwalałam sobie spać do tej godziny, ale od kiedy zaczęłam pracować musiało mi wystarczać 8 podstawowych godzin nawet w weekendy. Z łóżka wygramoliłam się dopiero godzinę później. Nigdzie się nie spieszyłam, nic nie było ważne, a poza tym nic nie miało sensu, więc dlaczego miałam się zrywać z ciepłego posłania zaraz po przebudzeniu? Gdyby nie to, że mój brzuch był kompletnie pusty być może zostałabym w łóżku jeszcze dłużej, a tak niechętnie odrzuciłam kołdrę na bok i wsunęłam stopy w kapcie. Udałam się do kuchni, poprawiając za dużą koszulkę.
- O! W końcu wstałaś- przywitała mnie Aga, a razem z nią smakowity zapach, na co mój brzuch zareagował głośnym burczeniem- Chyba ktoś tu jest głodny- dodała, wyjmując z szafki talerz.
- A ty już długo na nogach?- usiadłam i obserwowałam jej ruchy.
Agnieszka pokiwała głową i nalała mi zupy. Sądząc po zapachu była to ogórkowa.
- Proszę- postawiła przed mną talerz i przez chwilę obserwowała mnie uważnie- Lepiej się już czujesz?
- Dziękuję- wzięłam od niej łyżkę, którą właśnie mi podała- Mogłaś mnie obudzić, pomogłabym ci- nie miałam ochoty odpowiadać na jej pytanie.
- Jak widać dałam sobie radę sama, a ty mogłaś wypocząć- wyruszyła ramionami- Muszę teraz wyjść, wrócę dopiero wieczorem.
- Randka?- zapytałam od niechcenia.
- Sama nie wiem- uśmiechnęła się tajemniczo- pogadamy później.
Nie chciałam drążyć tematu. Skoro nie chce niech nie mówi. Skinęłam tylko głową i zabrałam się za jedzenie. Agnieszka wzięła swoją torebkę i poszła do przedpokoju po kurtkę.
- To do wieczora, trzymaj się- zaglądnęła jeszcze na chwilę do kuchni.
- Powodzenia! Na razie!- rzuciłam do przyjaciółki i po chwili już jej nie było.
Jadłam powoli zupę i zaczynało do mnie docierać, że od kilku dni nie zauważam niczego wokół siebie. Tak bardzo zaczęłam żyć wspomnieniami, że nie zauważyłam uśmiechniętej do telefonu Agi, jej rozmarzonego wzroku i niekontrolowanego chichotu gdy rozmawiała z kimś przez telefon długie godziny. Egoistka- pomyślałam i z wyrzutem spojrzałam na talerz przed sobą. Ona mimo tego wszystkiego co działo się teraz w jej życiu, a o czym nie rozmawiała ze mną zapewne by nie pogarszać mojego smutku, myślała o mnie. Zajęła się tym by zrobić obiad, posprzątać mieszkanie i zapełnić lodówkę. Dbała o mnie na każdym kroku, a ja co? A ja pozwalałam sobie na życie w nieistniejącym świecie. Miałam dość takiej siebie. Wstałam, umyłam talerz i oparłam się o zlew patrząc w okno. Musiałam coś zmienić w swoim życiu. Nie zdarzyłam pomyśleć czym ów 'coś' miałoby być, bo usłyszałam w swoim pokoju dźwięk oznaczający pojawienie się nowej wiadomości. Pokonałam tych kilka kroków, które dzieliły mnie od kuchni do pokoju, usiadłam na brzegu łóżka i sięgnęłam po komórkę.

CZEŚĆ MAŁA! CO U CIEBIE? NIE ODZYWASZ SIĘ JUŻ TYLE CZASU, AŻ MI SMUTNO :(
JAK TAK DALEJ BĘDZIE TO NAWIEDZĘ CIE W TEJ TWOJEJ WIOSCE SKRZATÓW ;) B. 


Uśmiechnęłam się nikle do ekranu. Kochany Buniek. To czego mogłam być pewna, to to, że mam najlepszych przyjaciół na świecie. Nacisnęłam opcję 'odpisz'.

HEJ BUNIU :) CIESZĘ SIĘ, ŻE NAPISAŁEŚ. PRZEPRASZAM, ŻE SIĘ NIE ODZYWAŁAM, ALE MIAŁAM TROCHĘ NA GŁOWIE. A Z TYMI ODWIEDZINAMI TO JEST TAK, ŻE BARDZO CHĘTNIE BYM CIE ZOBACZYŁA U SIEBIE ;)

Wysłałam i odłożyłam telefon na szafkę, lecz po krótkiej chwili dostałam odpowiedź.

OJ MAŁA, MAŁA ;) TRZYMAJ SIĘ TAM, JUŻ NIEDŁUGO. LECĘ NA MECZ, TRZYMAJ KCIUKI :*


Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

TO JA LECĘ PRZED TV PATRZEĆ NA CIEBIE ;) MASZ TO WYGRAĆ! POWODZENIA :*

Razem z telefonem ruszyłam do salonu, włączyłam tv, a że do transmisji spotkania została jeszcze godzina to ułożyłam się wygodnie na kanapie i włączyłam jakiś film. Nie zainteresował mnie on jednak za bardzo, bo zatopiłam się w myślach.
Przez chwilę zastanawiałam się co dalej zrobić ze swoim życiem, w szczególności tym uczuciowym. Obecnie nie miałam żadnego pomysłu, ale zdawałam sobie sprawę, że w końcu muszę pójść do przodu i już nigdy nie patrzeć w tył.
 Może Karol miał rację? Może to ja byłam tą złą i teraz za to płacę? Po tamtej imprezie na działce Andrzej napisał do mnie na drugi dzień. Obiecał mi to, ale po tym wszystkim co się wydarzyło myślałam, że tego nie zrobi. Czuje się bardzo głupio przypominając sobie to co napisał. Przepraszał mnie, bo wpadło mu do głowy, że być może coś źle powiedział albo zrobił. Chyba myślał, że dlatego przeniosłam swoje zainteresowanie na Kłosa. Miliony razy wyrzucałam sobie, że nie wyjaśniłam mu wtedy jak to było naprawdę, że miałam gdzieś towarzystwo Karola. Straciłam wtedy swoją szansę by wszystko poukładać. Później napisał do mnie Kłos i z nim również nie porozmawiałam odpowiednio. Na drugi dzień nie miałam już tej szansy, bo siatkarze się spotkali i wynikło z tego to, że Andrzej nie odezwał się już do mnie od tamtego czasu. Za to Karol nagle zechciał się spotkać. Zręcznie się od tego wykręciłam, ale dałam mu też do zrozumienia, że nie ma u mnie żadnych szans. Chyba uraziłam jego męską dumę, bo zaczął mnie unikać i udało mi się usłyszeć kilka plotek na swój temat, które powstały dzięki jego wyobraźni. Kilka razy starałam się pogadać z Andrzejem i przeprosić go za wszystko. Chciałam mu powiedzieć, że nasze spotkanie wiele dla mnie znaczyło, ale zdawałam sobie sprawę, w jakim świetle się prezentuje. To czy Karol dorzucił coś od siebie było mi już obojętne. W końcu byli przyjaciółmi komu Andrzej miał wierzyć?
Dopiero dźwięk SMS-a skutecznie oderwał mnie od wspomnień.

CO ROBISZ? GŁUPIO MI, ŻE ZOSTAWIŁAM CIE SAMĄ.

Uśmiechnęłam się blado. Zawsze przynajmniej miałam przyjaciół, którzy mnie wspierali.

NIE ŚWIRUJ TYLKO BAW SIĘ DOBRZE :) JA CZEKAM NA MECZ, WIĘC NA KILKA NASTĘPNYCH GODZIN MAM ZAJĘCIE.


Wysłałam wiadomość i spojrzałam na ekran telewizora, film właśnie się kończył. Odnalazłam pilota i włączyłam Polsat Sport. Reklamy. Podniosłam się więc z kanapy i poszłam zrobić sobie herbatę. Kiedy wróciłam mecz właśnie się rozpoczynał.
Olsztyn grał dzisiaj przeciw Politechnice, dlatego miałam nadzieję, że drużynie Dobrowolskiego uda się wygrać. Buniu nie zaczynał dzisiaj w pierwszej szóstce, co trochę mnie zasmuciło, ale wierzyłam, że trener da mu szansę. I owszem, Rafał wszedł, ale dopiero pod koniec drugiego seta. Jednak na parkiecie został już do końca meczu, gdyż jego wejście pomogło zespołowi i mimo straty pierwszego seta Olsztyn wygrał całe spotkanie 3:1. Z niecierpliwością czekałam na ogłoszenie Mvp, dla mnie było jasne do kogo ta nagroda powinna trafić. Kciuki zacisnęłam tak mocno, że aż zaczęły boleć mnie palce.
RAFAŁ BUSZEK- krzyknął spiker, a ja klasnęłam w dłonie i uśmiechnęłam się szeroko. Buniu odebrał nagrodę, pomachał wesoło do kamery i przesłał buziaka. Zaśmiałam się cicho. Cały on- pomyślałam.
Transmisja skończyła się, więc wyłączyłam tv i wyciągnęłam się na kanapie. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i po chwili zobaczyłam uśmiechniętą twarz mojej przyjaciółki.
- Jak tam randka?- zagadnęłam.
Agnieszka zdjęła kurtkę i buty i wskoczyła na kanapę obok mnie. Oczy błyszczały jej jak u małej dziewczynki, która dostała właśnie wymarzoną lalkę.
- To nie była randka- uśmiechnęła się szeroko.
- To co to było?- zapytałam udając zaskoczenie.
- Spotkanie- odpowiedziała szybko.
- A ten ktoś to tylko kolega, tak?- zaśmiałam się.
- A żebyś wiedziała- pokazała mi język.
- To chociaż powiedz kto to- Aga pokręciła głową- Błagam- zrobiłam smutna minkę.
- No dobra..-zbliżyła się do mnie i szepnęła mi do ucha- Wojtek Włodarczyk.
Moje oczy zrobiły się okrągłe jak dwa spodki. Następny siatkarz..
- Mówisz serio?- zapytałam unosząc brwi.
- No tak- wyszczerzyła się.
- No dobra, fajnie..- powiedziałam bardziej do siebie niż do niej- Jak wy się w ogóle poznaliście?
Agnieszka już miała otwierać usta, ale przerwał jej telefon, który rozdzwonił się w przedpokoju. Szybko po niego skoczyła, odebrała, a jej uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, jeśli to w ogóle było możliwe. 
Zaszyła się z komórką w kuchni, a ja zostałam sama. Dopiero co się rozstali, a on już się stęsknił- pomyślałam- Może chociaż ona będzie miała szczęście. Mi chyba nie jest pisany siatkarz.
Wstałam i wolnym krokiem ruszyłam do swojego pokoju. Stanęłam obok okna i spojrzałam na zewnątrz. Zaczynało się już ściemniać. Przed oczami stanęła mi scena, jak kiedyś razem z Rafałem wygłupialiśmy się rzucając się śnieżkami. Do głowy wpadł mi pewien pomysł, dlatego wróciłam do salonu po komórkę, znowu stanęłam obok okna i wybrałam numer Buszka.
- Cześć mała!- odebrał po kilku sygnałach.
- Witam panie Mvp i gratuluję.
- Dzięki, ale wiesz, że to dzięki tobie?- byłam pewna, że właśnie się uśmiecha.
- Ale się ze mnie nabijasz.
- Ani mi się śni- zaprotestował szybko- Zmotywowałaś mnie.
- Ale to ty grałeś, ja tylko życzyłam powodzenia- wzruszyłam ramionami.
- Nie kłóć się ze mną, jak mówię, że to dzięki tobie to znaczy, że dzięki tobie- powiedział pewnie.
- Ok, ok niech ci będzie- zaśmiałam się.
- Co robisz jutro?
- A dlaczego pytasz?
- Tak po prostu, interesuje się co tam u ciebie. Wybierasz się może na mecz Skry?
- Raczej nie... Chyba, że Aga mnie wyciągnie. Jej ukochany gra to pewnie będzie chciała iść.
- Uuuu... a któż to?- szczerze się zainteresował.
- Nie wiem na razie czy mogę cokolwiek powiedzieć, więc zostanie to tajemnicą.
- Oj nie bądź taka- poprosił.
- Nie, nie, nie. Jak dostanę pozwolenie to się dowiesz.
- Ale ty jesteś- burknął- Ciesze się, że zadzwoniłaś- zmienił temat.
- Przypomniałam sobie jak kiedyś wygłupialiśmy się na śniegu i pomyślałam, że fajnie byłoby usłyszeć twój głos.
Przez chwilę zapanowała cisza. Już się przestraszyłam, że powiedziałam coś głupiego.
- Mała, ja ci chyba muszę coś powiedzieć...- westchnął.
- Ej.. nie strasz mnie. Stało się coś?- usiadłam na łóżku.
- Mam nadzieję, że cie nie przestraszę. Nie stało się nic złego, ale widzisz...
Agnieszka zapukała do drzwi, a ja aż podskoczyłam na ten dźwięk.
- Buniu przepraszam cię, ale muszę kończyć. Czy to co chcesz mi powiedzieć jest bardzo ważne?
-Eehhmm.. Nie, to nic takiego. Może następnym razem ci powiem- w jego głosie wyczułam niepewność.
- W porządku- kąciki moich ust uniosły się lekko- Jeszcze raz gratuluję świetnego meczu i do usłyszenia.
- Trzymaj się malutka, pa- rozłączył się.
Odłożyłam telefon i spojrzałam w ciemną przestrzeń pokoju. Oparłam ręce o kolana, a brodę położyłam na dłoniach. Trochę inaczej wyobrażałam sobie tą rozmowę. Za dużo myślisz- powiedziałam sama do siebie, wstałam i poszłam do kuchni gdzie czekała już na mnie Aga.
- Rozmawiałam z Buniem- powiedziałam od progu, bo wiedziałam, że zaraz zapyta.
- Ooo!- uśmiechnęła się zawadiacko.
- Gratulowałam mu tylko wygranego meczu- wzruszyłam ramionami i usiadłam na blacie.
- Oczywiście- zachichotała- Ale mniejsza z tym. Idziemy jutro na mecz- zakomunikowała mi spokojnie.
- Mogę przekwalifikować się na wróżkę- westchnęłam.
- Co?- przyjaciółka spojrzała na mnie jakbym właśnie powiedziała, że wychodzę za mąż.
- No, bo wiedziałam, że pociągniesz mnie jutro na ten mecz- wytłumaczyłam.
- Ha! No i miałaś rację- uśmiechnęła się do mnie.
Pokiwałam tylko głową , zeskoczyłam z blatu i zabrałam się za zmywanie naczyń, których w sumie nie było wiele, ale musiałam się czymś zająć. Przecież miałam zacząć żyć, jakbym nigdy nie poznała Andrzeja, a jutro będę musiała spędzić kilka godzin wpatrując się w jego grę. Była to obecnie ostatnia rzecz na jaką miałam ochotę, ale musiałam wspierać przyjaciółkę.
Zbieraj się do kupy mała, naucz się wreszcie żyć- pomyślałam.

Przepraszam mordki, że tyle trzeba było czekać, ale jeśli chodzi o to opowiadanie wena opuściła mnie zupełnie :/ Wydaje mi się, że powoli wraca, ale nie jetem jeszcze zupełnie pewna. Ważne, że ten rozdział udało mi się w miarę "bezboleśnie" napisać to i może dalej będzie lepiej :) Pierwszy mój rozdział, który składa się praktycznie z samego dialogu toteż nie wiem jak wypadł... Ostatnio dużo eksperymentuję z moim pisarstwem i mam ogromną nadzieję, że nie wypada to bardzo źle.
Pozdrawiam :) 

2 komentarze:

  1. Nie wypada źle, wręcz przeciwnie;) czekam na następny;D pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No to tak...przepraszam, że komentuje dopiero teraz ale nie umiem dobrać odpowiednich słów do opisania tego rozdziału :) Bo tak naprawdę wychodzi na to, że pod każdym postem mogła bym napisać te same słowa :D Powiem Ci, że te twoje "eksperymenty" są bardzo owocne. Rozdział niby składający się z samych dialogów ale wciąga tak samo jakby był napisany prawie samym opisem :) Ciekawość zżera mnie od środka co też Buniu chciał powiedzieć Ewie :D Niestety tego dowiem się może w następnym poście? I mała prośba, nie każ nam długo czekać na następny :) Pozdrawiam cieplutko :))

    OdpowiedzUsuń