Uśmiechnęłam się lekko do swoich myśli i spojrzałam na czerwony plecak, który zawsze towarzyszył mi w podróżach, a teraz leżał w kącie. Na samej górze zapakowanych w nim rzeczy leżała poskładana sukienka, która była moją dzisiejszą kreacją. Nie mogłam już doczekać się wieczoru i zobaczenia mojego siatkarza. Właśnie dziś miałam go przedstawić po raz pierwszy mojemu rodzeństwu. To trochę dziwne, że byliśmy ze sobą prawie rok, a one go jeszcze nie poznały, ale ciągle nie było na to czasu. Siatkarski terminarz był tak napięty, że ciężko było nam znaleźć czas dla nas samych, a co dopiero mówić o odwiedzaniu rodziny.
Powoli wyszłam z łóżka, wyjęłam sukienkę i zawiesiłam ją na wieszak. Wczoraj byłam tak zakręcona, że zupełnie o tym zapomniałam. Na szczęście nie pogniotła się bardzo, więc postanowiłam wyprasować ją potem. Z plecaka wzięłam dresy, luźną koszulkę i bieliznę po czym pomaszerowałam do łazienki. Po szybkim prysznicu gotowa byłam do przygotowań.
O godzinie 16.00 wszystko miałyśmy zapięte na ostatni guzik. Teraz kiedy nie miałam się już czym zająć zaczynałam się denerwować.
- Dziewczyny trzeba się szykować, potem nie będzie już czasu.- powiedziała Emilka.
Spojrzałyśmy po sobie z Paulą.
- Ja zajmuje łazienkę pierwsza!- zawołałam.
- Dobra, dobra. To, że musisz się wypięknić dla swojego siatkarza to my wiemy.- rzuciła młoda.
- Tylko nie zapomnij wyjść z łazienki przed północą.- dorzucił Wojtek, mąż Emilii.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ej! Bez przesady.- udałam obrażoną i wyszłam z pokoju.
Pobiegłam na górę do łazienki, w biegu zdejmując rzeczy. Z każdą sekundą miałam coraz mniej czasu, a przecież chciałam wyglądać przepięknie dla Niego. Chciałam by ta noc była wyjątkowa. Prysznic był błyskawiczny, potem układanie włosów i makijaż. Sukienkę zostawiłam na koniec. Krzyknęłam do zebranych na dole, że łazienka jest już wolna i udałam się do zajmowanego przez siebie pokoju. Wyprasowałam małą czarną, na nogi nasunęłam rajstopy, a potem założyłam sukienkę. Opinała moje ciało idealnie. Stopy wsunęłam w czarne szpilki i przejrzałam się w lustrze.
***
O godzinie 19.25 większość gości była już obecna. Jednak byli to goście Emilki i Wojtka oraz przyjaciółka Pauli. Ja na moich przyjaciół nadal czekałam, poznając w tym czasie obecne już osoby. Gdy kolejny raz tego wieczoru odezwał się dzwonek pokazałam na migi siostrze, że to ja otworzę. Gdy uchyliłam drzwi moim oczom ukazała się Agnieszka, a obok niej Wojtek. Uściskałam ich oboje i zaprosiłam do środka. Zanim zdjęli swoje płaszcze rozdzwonił się telefon.
- Przepraszam to mój.- rzucił Wojtek, wyjął z kieszeni spodni komórkę i odebrał.
- Tak?... No nie ma sprawy... Będziemy czekać... Na razie.- skończył i spojrzał na nas- Karol dzwonił, musimy poczekać jeszcze z 10 minut.
- No to chodźcie, jest kilka osób do poznania.- pociągnęłam ich za sobą do dużego salonu.
Agnieszka bardzo dobrze znała moją rodzinę, ale Wojtek był tu pierwszy raz. Na jego twarzy zauważyłam lekkie zaniepokojenie, ale szybko znalazł ze wszystkimi wspólny język. Szczególnie zainteresowane jego osobą były Paula i jej przyjaciółka. Obie interesowały się siatkówką, więc ani trochę się nie dziwiłam.
Aga porwała mnie za to do kuchni.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tego Sylwestra spędzamy razem i to w takim towarzystwie!- uśmiechnęła się szeroko i przytuliła do mnie.
- Ja też się cieszę. Wiesz w sumie to nie podziękowałam ci jeszcze za to wszystko co dla mnie zrobiłaś.
- A co ja tam zrobiłam?- wzruszyła ramionami- To ty mnie przygarnęłaś kiedy tego potrzebowałam.
- Ale dzięki tobie jestem z - nie dokończyłam, bo właśnie rozległ się dzwonek.
- No idź, twój książę zapewne.- popchnęła mnie lekko śmiejąc się cicho.
Po chwili już otwierałam drzwi. Za nimi stał szeroko uśmiechnięty Karol. Zaprosiłam go do środka i uścisnęłam serdecznie. Gdy się odsunęłam popatrzyłam na niego badawczo.
- Nie zapominałeś o kimś?- uniosłam brwi.
- Nie.- uśmiechnął się do mnie znacząco.
Musiałam przyznać, że ten facet nadal potrafił wyprowadzić mnie z równowagi.
- Musisz jeszcze trochę poczekać na ostatnich gości.- powiedział wesoło widząc moją minę.
- Gości? Chyba gościa.
- Nic nie mogę powiedzieć.- pokręcił głową.
Westchnęłam, dobrze wiedziałam, że skoro tak mówi to nic z niego nie wyciągnę. Zaprowadziłam go więc do salonu i przestawiłam. Kiedy pojawiła się obok mnie Emilka, wiedziałam o co chce zapytać.
- Jeszcze chwilę musimy zaczekać.- powiedziałam, a ona skinęła tylko głową.
Stanęłam obok okna, którego widok wychodził na ulicę i co chwilę spoglądałam przez nie na zmianę z lustrowaniem salonu. Impreza zaczynała się rozkręcać. Większość osób już coś podjadała albo popijała, a reszta prowadziła ożywione rozmowy. Kiedy zobaczyłam znajomy samochód na podjeździe ruszyłam na podwórze. Gdy tylko wyszłam z domu i zobaczyłam osoby wysiadające z auta zdziwiłam się ogromnie. Andrzej i Rafał gdy tylko mnie zobaczyli uśmiechnęli się szeroko. Niepewnie odwzajemniłam ten gest. Andrzej podszedł do mnie i przytulił do siebie. Schowałam się w jego ramionach i wdychałam jego perfumy, za którymi tak bardzo tęskniłam.
- Dziękuję.- szepnęłam.
- Proszę. Wiedziałem, że go potrzebujesz, więc postanowiłem zrobić ci niespodziankę.
Uniosłam głowę i wpiłam się w jego ustach. Dzięki szpilkom różnica wzrostu trochę zmalała, co obojgu ułatwiło nam sprawę. Byłam wdzięczna Andrzejowi za to co zrobił, ja nie byłam w stanie zadzwonić do Rafała i tak po prostu go zaprosić. Pod moimi rzęsami pojawiły się łzy, które starałam się szybko opanować. Środkowy niechętnie zakończył pocałunek i wskazał na Buszka obok którego zobaczyłam teraz nieznajomą blondynkę. Oboje uśmiechali się do mnie, a Rafał podszedł bliżej i zamknął mnie w swoim uścisku.
- Dobrze cie widzieć.- westchnął- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję.- pisnęłam, bo w gardle poczułam rosnącą gulę.
- Wszystko dobrze mała?- spojrzał na mnie.
- Rafał przepraszam cie, że to tak wyszło.- wychrypiałam- Wybaczysz mi?- zapytałam z nadzieją w oczach.
- Mała ja nie mam czego ci wybaczyć... Ja nadal cie kocham- powiedział cicho- ale jak siostrę i wreszcie to zrozumiałem. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa, ja też jestem.- popatrzył na blondynkę, a ja poczułam jak ogromny kamień spada z mojego serca.
- Przedstawisz mnie?
- Oczywiście!- wróciliśmy do dziewczyny- Sylwia to jest Ewa, Ewa to moja narzeczona Sylwia.
Dużymi oczami spojrzałam na Rafała, a potem ze śmiechem uścisnęłam blondynkę.
- Gratuluję! Tak się cieszę!
- Dziękuję- Sylwia odezwała się pierwszy raz- Mam nadzieję, że poznamy się trochę lepiej, bo Rafał bardzo dużo mi o tobie opowiadał.
Jęknęłam. Zdałam sobie sprawę, w jakim świetle musiała mnie poznać.
- Nie martw się- zachichotała- Jesteś wręcz ideałem z tego co się orientuje.
Moje policzki oblały się rumieńcem i postanowiłam zmienić temat.
- Chodźcie do środka, wszyscy już czekają.- złapałam za rękę Andrzeja i ruszyłam przodem.
***
Siedzę na bujanym fotelu obok kominka i uśmiecham się. Karol razem z Andrzejem i dwoma Wojtkami dyskutują głośno na temat jakiegoś meczu piłkarzy. Agnieszka razem z dwoma Paulinami delektują się przyrządzonymi daniami. Emilka rozmawia ze swoimi znajomymi z pracy o jakiś drobnostkach. Rafał z Sylwią stoją przy drzwiach na taras i obserwują widok za nimi, rozmawiając o czymś czego nie słyszę, ale musi to być miła rozmowa gdyż co chwilę wybuchają stłumionym śmiechem.
Dziś czuje się szczęśliwa. Kończę ten rok otoczona wszystkimi osobami które kocham. Przypominam sobie, że jeszcze kilka miesięcy temu nie chciałam w swoim życiu niektórych. Myślę szczególnie o Karolu. Wiele przez niego wycierpiałam, wiele łez się polało. Przez niego straciłam osobę, którą pokochałam od pierwszego spotkania. Tylko dzięki pomocy moich przyjaciół Agnieszki i Wojtka odzyskałam Andrzeja. Kiedy w końcu postanowił dać mi szansę miałam mętlik w życiu. Z decyzją nie zwlekałam długo. Mimo, że Rafał był mi bardzo bliski, wiedziałam, że uczucie jakim go darzę nie jest miłością. Bałam się postawić wszystko na jedną kartę i dać sobie i Andrzejowi drugą szansę, ale tylko o tym marzyłam i nie potrafiłam zrezygnować z tego marzenia. To z czym czułam się źle to to, że przeze mnie środkowi zerwali swoją przyjaźń. Jednak mimo tego co było wcześniej, Karol okazał się być w porządku. Przeprosił Andrzeja i mnie i po kilku rozmowach zdecydowaliśmy dać mu drugą szansę tak jak sobie. Z Rafałem nie miałam większego kontaktu aż do dziś. Kiedy wybrałam Andrzeja, Buszek odsunął się w cień, zachował się jak prawdziwy przyjaciel. To ja nie potrafiłam spojrzeć mu w twarz i przeprosić za puste nadzieje, które mu zrobiłam. Nie miałam nawet pojęcia, że znalazł swoją drugą połówkę i oświadczył się, ale teraz obiecałam sobie, że będę starać się aby nasz kontakt już się nie urwał. Ci trzej siatkarze byli już teraz nierozerwalnie związani z moim życiem.
- O czym tak myślisz?- słyszę nad sobą.
Zapatrzona w ogień w kominka nie zauważyłam nawet kiedy Andrzej kucnął obok mnie.
- Wyglądasz jakbyś była gdzieś bardzo daleko, no i gdzieś zniknął ten piękny uśmiech.- łapie mnie za ręce i całuje ich wierzch wpatrując się we mnie ciepłym spojrzeniem.
- Wspominałam ten rok. Był tak intensywny i piękny, aż chciałabym żeby się nie kończył.
- Następny będzie jeszcze lepszy.- mówi cicho.
- Andrzej... kocham cie.- mam łzy w oczach.
- Ja ciebie też. Maleńka no co ty, płaczesz?- ściera pojedynczą łzę z mojego policzka.
- Nie ważne co by się działo, jeśli będziesz ze mną. Dziękuję ci za drugą szansę.- szepcze i staram się powstrzymać kolejne łzy, które zbierają się w moich oczach.
- To ja tobie dziękuję, ale nie płacz już. Jestem taki szczęśliwy i ty też bądź.
Całuje mnie, a ja odwzajemniam pocałunek. Rozpływam się w jego ramionach i oddycham szybko. Szczęście które mnie przepełnia jest nie do opisania. Ktoś chrząka obok, ale my nie mamy zamiaru się od siebie oderwać.
- Gołąbeczki idziemy na taras. Za dziesięć minut północ.- rozpoznaje głos Karola.
Niechętnie odrywam się od Andrzeja, a on bierze mnie za rękę. Karol podaje nam nasze kurtki, które ubieramy i wychodzimy razem z nim na taras na którym są już wszyscy.
Przytulam się najmocniej jak potrafię do ciała Andrzeja i uśmiechając się szeroko czekam na nowy rok. Rafał z Sylwią również się obejmują, to samo Emilka z Wojtkiem, Agnieszka z Włodim i jeszcze kilka innych par. Moja siostra z przyjaciółką wygłupiają się z Karolem, pozując mu do zdjęć. Słyszę śmiech Andrzeja, który patrzy na nich z rozbawieniem i wiem, że znalazłam się w niebie.
- Uśmiechnij się skarbie.- szepcze mi we włosy i obraca lekko w stronę obiektywu.
- Wystarczy już tych zdjęć.- woła po chwili Włodarczyk- Mamy minutę. Gdzie szampan?
Ktoś podaje nam kieliszki, a w okolicy zaczynają wystrzelać pierwsze fajerwerki.
- Dziesięć, dziewięć, osiem...trzy, dwa, jeden, zero!- krzyczą wszyscy głośno, a na niebie rozpoczyna się prawdziwy pokaz.
- Wszystkiego najlepszego...
- Oby ten 2015...
- Kocham cię...
Obok siebie słyszę jak wszyscy składają sobie życzenia, stukając się kieliszkami.
A ja zamiast rozkoszować się smakiem szampana rozkoszuje się smakiem ust Andrzeja.
I tak kończymy tą opowieść dziewczynki :)
Przepraszam jeśli to zakończenie nie sprostało Waszym oczekiwaniom, ale
ja nie chcę pisać inaczej jak w ten sposób.
W przedostatnim poście Ewie dostało się za lekceważenie uczuć
Bunia. Faktycznie może zachowała się egoistycznie, ale czy można
walczyć z prawdziwą miłością?
Tym razem pewnie dostanie mi się za przesłodzenie końcówki, ale co tam.
Tak miało być ;)
Będę tęsknić za Andrzejem, Buńkiem i niesfornym Karolem. Wy też?
No, ale było fajnie i z tego się cieszę.
Żegnajcie mordki :*
PS. Wiem, że miał być dopiero w piątek, ale że miałam już napisany to nie chciałam
czekać, bo wreszcie będę mogła się zająć tylko jednym blogiem, który ostatnio
bardzo zaniedbałam.
Więc serdecznie zapraszam na http://przeznaczeniepotrafiirytowac.blogspot.com/