piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 13

Po telefonie od Andrzeja nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca. Przez pół dnia zajęta byłam pracą, ale potem trzeba było wrócić do domu i znów dopadały mnie myśli o siatkarzu. 
- Jak tam?- zapytała Agnieszka wchodząc do kuchni, w ktorej obecnie popijałam herbatę.
- W porządku. Wspominam trochę.- westchnęłam.
- A może czas z tym skończyć, co?- usiadła naprzeciw mnie.
- Dlaczego?
- Jak Rafał się pojawił myślałam już, że będzie dobrze to nagle Andrzejowi się coś przypomniało.- odpowiedziała.
- A kto jeszcze wczoraj ciągnął mnie na pizzę z chłopakami?- zapytałam trochę zirytowana.
- Tylko, że nie wiedziałam wtedy, że między tobą a Buniem coś jest.
- Widzę, że obydwie bardzo szybko zmieniamy zdanie.- znów westchnęłam.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk SMS-a Agi. Odczytała wiadomość i skrzywiła się lekko po czym ze złością wcisnęła telefon do kieszeni spodni.
- Coś nie tak?- zagadnęłam.
- Wojtek skończył trening.- wzruszyła ramionami.
- I to cie tak denerwuje?- zmróżyłam oczy.
- Nie to.
- To co? Powiesz coś więcej czy dać ci spokój?
Przyjaciółka chwilę mi się przyglądała uważnie.
- Włodi wybiera się do Andrzeja...
- I?- zainteresowało mnie to bardzo.
- I co? Nie wiem. Wolałabym żeby ten czas spędził ze mną, tak było by lepiej.- zaczęła nerwowo poprawiać cukierniczke stojącą na stole.
- No przecież Wojtek z Andrzejem się przyjaźnią, więc chyba nie zabronisz Wojtkowi spotkań z kumplami?- zapytałam.
- No pewnie, że nie. Tylko...
- No co? Aga o co chodzi, bo przecież widzę, że coś jest na rzeczy?- spojrzałam jej prosto w oczy.
- Nie mogę ci powiedzieć.- spuściła głowę.
- Że co?!- zrobiłam duże oczy- Wojtek nie idzie do Andrzeja tak po prostu, prawda? Co mu powiedziałaś?- wstałam i zaczęłam chodzić po pomieszczeniu ciągle wpatrując się w przyjaciółkę.
- Wybacz, ale nic nie powiem.
- Nie żartuj nawet.- zatrzymałam się i oparłam ręce na biodrach.
- Obiecałam, że ci nie powiem, nie męcz mnie. Proszę.- zerknęła na mnie przelotnie.
- Czy my się w ogóle przyjaźnimy?- wiem, że nie powinnam iść w tą stronę, ale musiałam ją jakoś zmusić do mówienia.
Spojrzała na mnie urażona.
- Oczywiście. Czy uważasz, że zrobiłabym za twoimi plecami coś co miałoby ci zaszkodzić?
- Więc co takiego zrobiłaś co by mi pomogło?- prychnęłam.
- Nic teraz nie powiem. W najbliższym czasie pewnie sama się dowiesz.- powiedziała już trochę spokojniej.
- Fantastycznie.- pokiwałam głową i wyszłam z kuchni.
Poszłam do swojego pokoju, bo chciałam zostać sama. Cokolwiek Agnieszka zrobiła by ratować mój wizerunek w oczach Wrony nie powinna robić tego za moimi plecami. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się na łóżku, chowając twarz w poduszki.

Tego dnia nie rozmawiałam już z przyjaciółką. Wiedziałam, że długo nie będę na nią zła, ale przez jakiś czas chciałam być sama ze sobą. Poza tym nie miałam nawet okazji na rozmowę, gdyż Morfeusz porwał mnie w swoje objęcia, a rano wcześnie wychodziłam do pracy.
- Cześć!- usłyszałam głos Agnieszki dobiegający z salonu, kiedy wróciłam do domu.
- Hej!- odpowiedziałam głośno, zawiesiłam kurtkę na wieszak, zdjęłam buty i ruszyłam do kuchni. W drodze do niej zerknęłam do salonu i trochę mnie zatkało, zatrzymałam się więc w drzwiach.
- Siema!- przywitał się Wojtek.
- Hej- powtórzyłam po raz kolejny trochę zmieszana. Nie codziennie widywałam w swoim salonie siatkarza. Poza tym Włodarczyka ledwie znałam.
- Nie masz nic przeciwko, że zaprosiłam Wojtka?- zapytała Aga.
- Pewnie, że nie.- wzruszyłam ramionami.
Chłopak uśmiechnął się do mnie nieśmiało. Odwzajemniłam jego gest, choć nie wiem czy wyszło to zupełnie naturalnie.
- To ja wam już nie przeszkadzam, idę coś zjeść.- rzuciłam i zniknęłam szybko z pola ich widzenia.
W kuchni przygotowałam sobie herbatę i usiadłam przy stole. Myślałam o tym, że Wojtek musiał już chyba rozmawiać z Andrzejem i jak widać nie przyniosło to żadnych rezultatów, a może pogorszyło jeszcze bardziej całą sprawę. Mimowolnie zaczęłam się zastanawiać czy Agnieszka nie miała ostatnio racji i że powinnam dać sobie spokój ze środkowym. By jakoś zmienić tor moich myśli wyjęłam telefon i napisałam SMS-a do Buszka. Po chwili odłożyłam komórkę na blat i upiłam trochę herbaty. Kilka minut później telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na wyświetlacz, dzwonił Rafał.
- Cześć mała.- usłyszałam po odebraniu.
- Cześć duży.- uśmiechnęłam się lekko.
Już samo to, że słyszę jego głos sprawiło, że poczułam się lepiej.
- Długo musiałem czekać na jakiś znak od ciebie.
- Przepraszam, tak jakoś to wypadło.
- Rozumiem, cieszę się, że znalazłaś dla mnie chwilę.- poweselał.
- I powiem ci, że bardzo chętnie spędziłabym z tobą trochę czasu. No ale mecze, treningi.- westchnęłam.
- Tym razem nie uda mi się wyrwać nawet na jeden dzień, ale mam pomysł.- powiedział tajemniczo.
- No słucham.
- Ty przyjedziesz do mnie.- byłam pewna, że szeroko się uśmiecha.
- Ja i Olsztyn?- zaśmiałam się.
- A do Rzeszowa to dla mnie przyjechałaś.- również się zaśmiał.
- Kto ci takich rzeczy naopowiadał?- znowu się zaśmiałam- Do Rzeszowa pojechałam zobaczyć Resovię, myślałam, że nawet mnie nie rozpoznasz. Ba! Może nawet się nie spotkamy.
- Jasne, jasne. Ja swoje wiem.
Pokręciłam z rozbawieniem głową.
- Dobra, dobra. Tym razem mogę pojechać do Olsztyna dla ciebie. Jeśli tylko dostanę wolne w pracy.
W jednej chwili się zdecydowałam. Musiałam się choć na chwilę oderwać od tego co mnie otaczało, bo obawiałam się, że niedługo przez to zwariuję.
- Naprawdę?- Rafał chyba myślał, że namawianie mnie zajmie mu więcej czasu.
- No tak. Taka mała wycieczka dobrze mi zrobi.
- Coś za łatwo poszło.
- Nie martw się, nie rozmyśle się. To kiedy mogę wsiadać w autobus?- zapytałam.
- Jak dla mnie nawet dzisiaj.
- Najwyżej jutro, jeśli dostanę wolne. Ok?
- Rano mam trening, ale myślę, że zanim przyjedziesz będę wolny.
- Więc mi pasuje.
- Super!- chyba naprawdę bardzo się cieszył.
- No to teraz pozwól, że się pożegnam. Muszę jeszcze zadzwonić do szefowej.
- Jasne nie ma sprawy. Tylko daj mi znać czy na pewno się do mnie wybierasz.
- W porządku. Mam nadzieję do zobaczenia. - uśmiechnęłam się.
- No pa malutka.
Rozłączyłam się i zaraz wybrałam numer szefowej. Rozmawiałam z nią kilka chwil. Bez problemu dostałam dwa dni wolnego, więc zaraz napisałam o tym Rafałowi.

Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cie zobaczę :) Do jutra :*
- taką odpowiedź dostałam.

Uśmiechnęłam się do ekranu. Odstawiłam kubek do zlewu i poszłam do swojego pokoju, starając się zostać niezauważoną. Włączyłam laptopa by sprawdzić rozkład jazdy i wyjęłam z szafy czerwony plecak do którego miałam zamiar zapakować kilka ubrań i potrzebne mi rzeczy. Najpierw jednak sprawdziłam o której mam autobus. Godzina 8.35 wydała mi się zupełnie odpowiednia. Zamknęłam kartę z rozkładem jazdy i włączyłam muzykę. Z głośników popłynęła piosenka Sylwii Grzeszczak 'Małe rzeczy' do której miałam sentyment. Kojarzyła mi się bowiem z Andrzejem. Pamiętam, że wtedy na ognisku powiedział mi, że podoba mu się ten kawałek. Stałam chwilę wsłuchując się w słowa piosenki. Wciągnęło mnie to tak, że dopiero gdy się skończyła zabrałam się za pakowanie. Pokój wypełnił jakiś skoczny hit z przed kilku lat, więc podrygiwałam teraz w takt muzyki przed otworzoną na oścież szafą.
Co ja na siebie włożę?- szepnęłam przerażona.
Po długim namyśle zdecydowałam się na ulubione czarne rurki, biały podkoszulek i niebieski sweter. Do plecaka włożyłam jeszcze jedną parę jeansów, biały sweter i dwa podkoszulki. Na dno włożyłam bieliznę. Kosmetyczkę postanowiłam spakować rano razem z portfelem. Do osobnej kieszonki wrzuciłam jeszcze ładowarkę do telefonu i usiadłam na łóżku.
Zastanawiałam się czy mam wszystko. Właściwie nawet gdybym coś zapomniała zawsze mogłam to dokupić w jakimś supermarkecie.
Zaburczało mi w brzuchu i dopiero sobie przypomniałam, że nie zjadłam nic od powrotu do domu. Po cichu chciałam przemknąć do kuchni, ale na korytarzu natknęłam się na Wojtka i Agnieszkę. Włodarczyk właśnie zbierał się do wyjścia.
Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się lekko.
- Może miałabyś ochotę wybrać się jutro z nami do kina?- zapytał.
Spojrzałam na Agnieszkę i przygryzłam dolną wargę.
- Mam już plany na jutro, niestety.
- Przecież nie zajmie nam to całego dnia.- przyjaciółka starała się mnie przekonać.
- Jutro jadę do Olsztyna wrócę dopiero na następny dzień.- kątem oka zerknęłam na Włodarczyka by zobaczyć jego reakcję. Chyba kompletnie zbiłam ich z tropu, bo oboje zrobili duże oczy.
- Jedziesz do Rafała?- wydusiła Agnieszka.
- Tak.- odpowiedziałam po prostu.
Żadne z nich nie podjęło już tematu. Wojtek zagadnął coś, że musi już iść, więc pożegnałam się z nim i poszłam do kuchni. Po kilku minutach dołączyła do mnie Aga.
- Naprawdę jedziesz do Rafała na dwa dni?- zapytała, a w jej głosie nadal słychać było zaskoczenie.
- Tak, co w tym dziwnego? -spojrzałam na nią przelotnie po czym zajęłam się przygotowaniem sobie zapiekanki.
- Nie wiedziałam, że naprawdę poważnie myślisz o Buszku. Przecież jeszcze ostatnio nie wiedziałaś co do niego czujesz, a teraz ten wyjazd.
- Chce dać mu szansę. Myślę, że jest tego wart. Na co mam czekać?- odwróciłam się od piekarnika, do którego włożyłam gotową zapiekankę i spojrzałam jej prosto w oczy- Całe życie mam zmarnować na czekanie aż może stanie się jakiś cud i Andrzej ze mną porozmawia?- zapytałam ironicznie.
- Ale przecież zadzwonił, to już coś znaczy.
- Zadzwonił i nie odezwał się ani słowem. Wiesz od tamtego telefonu dużo o tym myślę. Może czas przestać żyć marzeniami i po prostu wybrać to co jest dla mnie dobre. Z Rafałem jesteśmy przyjaciółmi, może na razie nie czuje do niego tego co do Andrzeja, ale sama przyznasz, że mamy całkiem mocne fundamenty do zbudowania trwałego związku.
- Andrzej wykonał jakiś krok, teraz może czeka na twój ruch.
- Dlaczego go tak bronisz?- założyłam ręce na piersiach.
- Bo myślę, że to wszystko dla niego też nie jest łatwe.
- To może powiedz mi w takim razie co tam uknuliście z Wojtkiem.
Spojrzała na mnie hardo.
- Dobrze, powiem ci, może to da ci do myślenia. Wojtek powiedział Andrzejowi jak to było naprawdę wtedy na ognisku.
Nabrałam mocno powietrza w płuca i opuściłam ręce.
- O wszystkim wie... - w gardle poczułam dziwną gulę- i mimo to nie odezwał się.- spojrzałam na Agnieszkę pustym wzrokiem- To chyba najlepszy argument dlaczego chce się spotkać z Rafałem.
- Może potrzebuje czasu?- pisnęła dziewczyna.
- Miał go wystarczająco dużo, nie sądzisz?
Przerwał nam dźwięk piekarnika, oznajmiający, że moja zapiekanka jest gotowa. Wyjęłam ją i odstawiłam na blat.
- Możesz ją zjeść- rzuciłam- nie jestem głodna.
Wróciłam do swojego pokoju, ustawiłam budzik na godzinę 7.00 i położyłam się na łóżku.
Pozwoliłam łzom płynąć.

Po 5 godzinach jazdy znalazłam się wreszcie w Olsztynie. Wysiadłam z autobusu i rozejrzałam się po stacji. W moim kierunku szedł właśnie Rafał ubrany w klubową bluzę, z szerokim uśmiechem na ustach. Ja również uśmiechnęłam się na jego widok. Zaczekałam aż podejdzie do mnie.
- A kto to panu kurtkę ukradł? - zaśmiałam się krótko.
- Zapomniałem jej z szatni. Po prostu się spieszyłem.- odparł z rozbrajającą miną.
- Dobrze, że siebie nie zapomniałeś zabrać.- z uśmiechem przytuliłam się do niego.
Przygarnął mnie mocniej do siebie, ale po chwili oderwałam się od niego czując na sobie wzrok ciekawych ludzi.
- To co zbieramy się? Bo się jeszcze przeziębisz, a tego bym nie chciała.- spojrzałam na niego.
- Wtedy musiałabyś się mną zająć, a mi to jak najbardziej odpowiada.- poruszył śmiesznie brwiami.
Klepnęłam go lekko w ramię.
- Choć wariacie.- zaśmiałam się i pociągnęłam go w kierunku z którego przyszedł, ale siatkarz się opierał.
- Yyyy... Ewa...
- No co?- zirytowałam się.
- To nie w tą stronę.- zaśmiał się.
Popatrzyłam na niego zawstydzona.
- Ale stamtąd przyszedłeś.- starałam się wytłumaczyć.
- Byłem zobaczyć na rozkład jazdy, czy aby się nie spóźniłem.
Klepnęłam się w czoło i roześmiałam głośno.
- No dobrze choć już mała.- złapał mnie za rękę i poszliśmy do jego samochodu.
Zamiast od razu do mieszkania pojechaliśmy do jakiejś restauracji. Zjedliśmy obiad i wybraliśmy się na zakupy, bo okazało się, że lodówka Rafała nie była zbyt przepełniona. Kupiliśmy produkty potrzebne nam do przyrządzenia wieczorem spaghetti oraz popcorn i czerwone wino, gdyż zdecydowaliśmy, że po kolacji zrobimy sobie seans filmowy. Do mieszkania dotarliśmy dopiero trochę po 17. Pierwszy raz byłam u Rafała, zawsze spotykaliśmy się u mnie w Bełchatowie czy też rzadko w Rzeszowie. Weszłam do środka i postawiłam obok ściany plecak, a Buszek wniósł zakupy i ruszył do kuchni.
- Rozgość się, ja zaraz wracam.- rzucił i zniknął.
Rozejrzałam się dookoła zdejmując kurtkę. Cały salon miałam w zasięgu wzroku, gdyż przedpokój był z nim połączony.
- A tu zawsze jest tak czysto?- powiedziałam trochę głośniej, tak by siatkarz mógł mnie usłyszeć.
- Tylko dzisiaj- usłyszałam jego śmiech- wczoraj trochę ogarnąłem i dlatego zabrakło mi czasu na zakupy.
Zdjęłam buty i poszłam do kuchni nadal chłonąc widok mieszkania.
- Przecież nie mogło być tak źle.-  powiedziałam z uśmiechem kiedy go zobaczyłam.
- Uwierz mi, że było.- pokręcił z rozbawieniem głową i skończył rozkładać rzeczy.
Odwrócił się w moją stronę i zlustrował wzrokiem. Oparłam się o framugę drzwi i stałam w wejściu również mu się przyglądając.
- Pięknie wyglądasz.- powiedział w końcu, zrobił kilka kroków i znalazł się tuż przede mną.
- Dziękuję.- szepnęłam.
Objął mnie w tali i przyciągnął do siebie.
- Tęskniłem.- wymruczał w moje włosy.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i stanęłam na palce żeby nie musiał tak bardzo się do mnie nachylać. Po chwili jego usta odnalazły moje. Pocałunek był długi, oboje się nim delektowaliśmy, tylko nadal trochę dziwnie się czułam myśląc, że to właśnie Buszek jest osobą, która mnie całuje. Kiedy odsunęliśmy się od siebie oparłam czoło o jego klatkę piersiową. W tych objęciach czułam się bezpiecznie i komfortowo, ale musiałam mierzyć się z tym, że nie są to te same ramiona o których marzę.

Wieczorem po zjedzeniu kolacji zabraliśmy się za oglądanie filmów. Muszę przyznać, że nie sądziłam iż jestem tak zmęczona. Kilka kieliszków wina również musiało się przyczynić do tego, że w połowie filmu już spałam. Zasnęłam wtulona w ramiona Buszka i w dodatku w jego łóżku. Gdy obudziłam się rano okazało się, że jestem sama. Dziękowałam Bogu za to, że wczoraj przed seansem przebrałam się w spodenki i dużą koszulkę, która spełniała rolę piżamy, bo nie chciałam nawet myśleć o tym jak bym się czuła gdybym całą noc przespała w opinających jeansach. Szybko wygrzebałam się z łóżka, rzuciłam okiem na zegarek, który wskazywał 9:04 i dostrzegłam również karteczkę leżącą na szafce nocnej.

Musiałem biec na trening, a nie chciałem Cie budzić wcześnie rano.
Czuj się jak u siebie, zjedź porządne śniadanie, a na fotelu w salonie zostawiłem ręcznik dla Ciebie.
Postaram się wrócić po 10, mam nadzieję, że nadal tam będziesz Śpiąca Królewno ;*
R.

Uśmiechnęłam się delikatnie i odłożyłam papier w to samo miejsce. Z plecaka wyjęłam  potrzebne rzeczy i zgarnąwszy z salonu ręcznik ruszyłam do łazienki.
Rafał wrócił kwadrans po 10, wiec do mojego wyjazdu zostało nam 5 godzin. Wybraliśmy się na miasto i siatkarz pokazał mi swoje ulubione miejsca. Czułam się przy nim swobodnie jak zawsze, tylko kiedyś nie całowaliśmy się ani nie chodziliśmy za rękę jak para. Kiedyś byliśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi, teraz wykraczało to poza te ramy. Nie przeszkadzało mi to. Nadal było to trochę dziwne i nowe uczucie, ale postanowiłam się cieszyć tym co mam. Tym, że on jest blisko. Znaliśmy siebie i to sprawiało, że świetnie czuliśmy się w swojej obecności. Z każdą minutą żałowałam coraz bardziej, że muszę wracać do domu. Nie powiedziałam o tym Rafałowi, bo dobrze wiedziałam, że namawiałby mnie do zostania, a ja bałam się, że się na to zgodzę. W końcu nadszedł czas by się pożegnać, a ja tak bardzo tego nie chciałam. Buszek też stał smutny patrząc jak wsiadam do autobusu. Nasze kolejne spotkanie było niewiadomą, ale oboje byliśmy zdeterminowani by na nie zaczekać. Poza tym znając Bunia wiedziałam, że mogę się go spodziewać naprawdę niedługo, więc to pocieszało mnie odrobinę. Usiadłam na wolnym fotelu od strony siatkarza. Ledwie zdążyliśmy sobie pomachać i autobus ruszył. Przesłałam mu jeszcze szybko buziaka i zniknął z pola mojego widzenia. Czekała mnie kilkugodzinna jazda, więc postanowiłam posłuchać muzyki. Wyjęłam z małej kieszonki słuchawki, a z kieszeni spodni komórkę. Odblokowałam ją i zobaczyłam, że mam kilka połączeń nieodebranych i jedną wiadomość. Przypomniałam sobie, że wyciszyłam rano telefon, więc nikt nie mógł się ze mną skontaktować. Sprawdziłam połączenia, które były od Agnieszki, a zaraz potem otworzyłam wiadomość, która była od nieznanego mi numeru.

Możemy się spotkać i porozmawiać? Zależy mi na tym.
Daj tylko znać kiedy i gdzie.
Proszę.
Andrzej

Przez kilka dobrych minut wpatrywałam się pusto w ciemny ekran komórki. W oczach miałam łzy, a ręce zaczęły drżeć.
Uważasz, że poukładałaś już swoje życie?- zakpił ze mnie głosik w mojej głowie- Więc co powiesz na to? 

3 komentarze:

  1. Suuper rozdział, ale myślę że już nie dlugo koniec:( i nie mam pojęcia kogo wybierze, dlatego czekam z niecierpliwością, do następnego!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, wiesz co, czytając ten rozdział uświadomiłam sobie to, że to właśnie Andrzej powinien być z Ewą. Ja rozumiem, że Buniu.....no....ale....eh. Zrobisz jak uważasz. Myślałam, że bohaterka bardziej wkurzy się na Agnieszkę i Wojtka. Mnie poprostu przeraża perspektywa jeszcze tylko, chyba dwóch rozdziałów. Tak bardzo tego nie chce...:( No ale coś musi się skończyć, a coś się zacznie (mam nadzieję) ;) Zdecydowanie Ewa za dużo płacze. Myślę, że weny masz fest na ostatnie posty ;) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie i jeszcze raz nie! Kurczakiii, jak Bunio ruszył do ataku to nagle Andrzej miesza. Grrrr. :D

    OdpowiedzUsuń