Kolejny raz odchodzę. Kolejny raz nie mam
odwagi walczyć o swoje marzenia. Jestem słaba. Jak liść miotany przez wiatr,
tak ja jestem miotana przez przypadki losu. Znów uciekam od tego co dla mnie
najważniejsze. Jestem na siebie wściekła. Chowam twarz w poduszkę
i leże w tej pozycji tak długo aż brakuje mi powietrza, dopiero wtedy zrywam
się gwałtownie i wciągam w płuca ogromne ilości tlenu. W moich oczach pojawiają się łzy, który nie potrafię powstrzymać. Tak długo dawałam sobie bez niego radę, aż musiał przyjść dzień, w którym skrywana w moim sercu miłość musiała wybuchnąć ze zdwojoną siłą.
Od dwóch lat starałam się żyć normalnie. Przez dwa długie lata starałam przekonać samą siebie, że skoro nie on to będzie ktoś inny. Nie miałam pojęcia jak bardzo się mylę. Wystarczyło znów go zobaczyć. Do wczoraj widziałam go tylko kilka razy i za każdym razem przez krótką chwilę. Może dlatego udawało mi się to znieść? Wczoraj odważyłam się pójść na jego mecz. Nie wiem co mnie podkusiło, ale Andrzej nie wydawał się tym zachwycony. Po raz kolejny wchodziłam w jego życie bez uprzedzenia, a on zwyczajnie tego nie chciał. Jednak nie mogłam tego nie zrobić. Za bardzo go kocham. Jednak coś powstrzymuje mnie od walki o niego. Może to "to" spojrzenie, a może strach przed odrzuceniem. Jestem słaba. Poddaje się, upadam i oddaje w posiadanie Morfeusza.
Jej widok nadal boli. Nie po to układam swoje życie krok po kroku, każdy wykonując z ogromną obawą i zastanawiając się nad nim tysiąc razy, by znów ją zobaczyć i stracić to wszystko co udało mi się zbudować. Mam ochotę usiąść z kumplami i napić się by choć na chwilę zapomnieć, że jeszcze wczoraj tu była. Sam nie wiem co do niej czuje. Zraniła mnie, ale czy i ja byłem bez winy? Gdybym tylko mógł zapomnieć o tym jednym wieczorze moje życie było by prostsze, ale nie potrafię. Nawet nie wiem czy chce. W jednej chwili chciałbym uciec jak najdalej, a w drugiej chciałbym ją przyciągnąć do siebie i skryć się w jej uścisku. Ta dziewczyna doprowadza mnie do szału, ale dlaczego jest jedyną osobą, o której wciąż myślę? Dlaczego mimo tych dwóch lat nadal zastanawiam się co u niej? Dlaczego mam nadzieję, że za mną tęskni? Dlaczego do cholery wczoraj pojawiła się na meczu?
________________________________________________________________________
To by było na tyle :D Wybaczcie, że znów pragnę Was męczyć swoim pisaniem, ale obiecuje nie będzie
tego dużo :) Po prostu ostatni tydzień wakacji jest dla mnie tak nudny, że wpadłam na ten szalony
pomysł napisania chociaż krótkiego opowiadania. Dodatkowo motywuje mnie sytuacja, w której się
ostatnio znalazłam i muszę po prostu gdzieś dać upust swoim uczuciom ;P Zapraszam bardzo serdecznie
do czytanie i komentowania jeśli macie taką ochotę, Pozdrawiam :)
Podoba mi się to bardzo. Taka mroczna, a zarazem emocjonalnie pisana historia.
OdpowiedzUsuńZostanę tu na zawsze :)
A dodatkowo kochasz tych samych Rzeszowskich chłopaków co ja. To fajne.
Naiwność jedna z potencjalnych chorób cywilizacyjnych. Ludzie robią wszystko by być w centrum uwagi, by być docenianym, często narażając się na szyderstwa, podobnie zrobiła Łucja, którą życie wystawia na kolejną próbę. Tym razem na swojej drodze spotkała Jego - młodego, obiecującego przyjmującego Skry. Co z tego wyniknie? Zapraszam serdecznie na PROLOG nowej historii.
heroicznanaiwnosc.blogspot.com
Pozdrawiam Annie
Bardzo fajnie sie zapowiada. Tak tajemniczo. Nawet jesli bedzie to krotkie opowiadanie i tak wciagnie mnie jak 2 poprzednie:) Do nastepnego :*
OdpowiedzUsuń