poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 12

Drogę do mieszkania Kłosa pokonaliśmy w kilka minut, gdyż było to parę ulic od mojego lokum. Zaparkowałem samochód pod blokiem i razem z Wojtkiem ruszyliśmy do windy. Po chwili już pukałem do drzwi.
- Może powinieneś zostać w samochodzie?- zwróciłem się do Włodiego- Nie chce cie już bardziej w to wciągać.
- I tak jestem już w to zamieszany, więc zostanę. - powiedział twardo.
W tej chwili otworzyły się drzwi i za nimi zobaczyłem uśmiechniętego Karola.
- Siema! A wy co tak późno? Wchodźcie. - powiedział wesoło.
Patrzyłem na niego i nie mogłem zrozumieć jak mogło wydarzyć się to, co się wydarzyło. Weszliśmy do środka w milczeniu. Poszliśmy za Kłosem do dużego pokoju, środkowy spokojnie usiadł na fotelu i spojrzał na nas. Wojtek zatrzymał się w wejściu a ja stanąłem na środku pokoju. Patrzyłem na przyjaciela i nagle naszły mnie wątpliwości. Może to nie tak, że Kłos zrobił to specjalnie? Może jest coś o czym nie wiem?
- Co wam jest?- zapytał Karol, który przestał się już tak szeroko uśmiechać, widząc nasze zacięte miny.
- Musisz mi coś wyjaśnić- starałem się opanować i porozmawiać z nim rzeczowo, wątpliwości zaczęły narastać. Nie mieściło mi się w głowie, że ten chłopak mógłby zrobić coś takiego o czym mówił Wojtek.
- Nie ma sprawy- odpowiedział lekko.
Stanąłem naprzeciw fotela na którym siedział i spojrzałem mu prosto w oczy.
- Powiedz mi jak było naprawdę między tobą a Ewą.
- O Ewkę ci chodzi? Tyle razy rozmawialiśmy na jej temat. Wszystko ci już powiedziałem.
Spojrzałem niepewnie na Wojtka, ale on nie spuszczał oczu z Karola. Ponownie więc spojrzałem na środkowego.
- Chyba jednak nie wszystko.
- Andrzej co ty?- zirytował się- Wojtek- zwrócił się do przyjmującego- o co wam chodzi? Poza tym co ty tu robisz, skoro rozmawiamy o Ewce?- zapytał z wyraźną już złością.
- Staramy się tylko wyjaśnić pewne kwestie. Andrzej chce tylko wiedzieć czy jesteś jego prawdziwym przyjacielem- powiedział przez zęby.
- Oczywiście, że jestem jego prawdziwym przyjacielem. Poza tym co ta dziewczyna ma do tego? Co ci naopowiadała? Pewnie kolejne kłamstwa, a ty zamiast pomyśleć i zostawić to dla siebie od razu lecisz do Andrzeja i namawiasz go przeciw mnie!- zerwał się z miejsca i chwilę mierzył się wzrokiem z Wojtkiem.
- Skoro są to kłamstwa to czemu się tak rzucasz?
- Bo to nie twoja sprawa, poza tym chcesz nas skłócić! Jeśli mam o czymkolwiek rozmawiać to tylko z Andrzejem. Wynoś się Wojtek!- podniósł głos.
Nie widziałem jeszcze, żeby tak zachowywał się w stosunku do któregoś kumpla. Poza tym zastanawiałem się dlaczego ten temat wywołuje w nim takie reakcje.
- Dobra wyjdę, będę czekał na dole. To wasza sprawa. Andrzej- wreszcie popatrzył na mnie- zastanów się nad tym co on mówi. Nie sądzę by była to prawda.- odwrócił się i wyszedł a my nadal patrzyliśmy na miejsce w który przed chwilą stał.
- Więc co takiego powiedziała?- pierwszy odezwał się Karol.
- Z tego co wiem to ona nic, więc zostaw ją już w spokoju, dobra?- warknąłem, ten cały ciężki nastrój i mi zaczął się udzielać.
Kłos tylko patrzył na mnie zdziwiony, ale nic nie powiedział.
- To nieprawda, że chciała się z tobą spotkać? I to, że na ognisku kleiła się do ciebie? To że do ciebie napisała to tylko dlatego, że ty zrobiłeś to pierwszy, tak?- pytania same wychodziły z moich ust.
- Co ty opowiadasz? Przecież wiesz jak było. Najpierw kleiła się do mnie, potem do ciebie a później znów chciała się mną pobawić.- wzruszył ramionami.
- Dlaczego dalej kłamiesz? Po prostu powiedz mi prawdę, miejmy to już za sobą.
- Mówię ci prawdę!- fuknął.
- Nie wierzę- powiedziałem cicho- to koniec.
- Czego koniec?- uniósł brwi.
- Naszej przyjaźni...
- Żartujesz? Bo ktoś naopowiadał ci jakiś głupot i ty chcesz przez to wszystko skreślić? Widzisz co się stało, Ewce o to właśnie chodziło. Chciała nas skłócić- chciał powiedzieć coś jeszcze, ale mu przerwałem.
- Karol przestań!- krzyknąłem- Najpierw obwiniasz Wojtka teraz Ewę, ale tak naprawdę nie masz jaj żeby się przyznać.
Te kilka słów wystarczyło by jego oczy zapłonęły wściekłością.
- Skoro chcesz żeby to był koniec niech tak będzie! Przez jakąś idiotkę te wszystkie lata pójdą na marne. Na pewno tego chcesz?
- Nie zostawiłeś mi wyboru.
- Świetnie! Wiesz powiem ci- wychrypiał ze złości- ta smarkula cały czas wolała ciebie, ale nie była w twoim typie. Spodobała mi się, ale musiałem coś zrobić żeby i tobie się nie spodobała. Tylko, że nie doceniła tego i olała mnie, więc załatwiłem jej to samo tylko, że z twojej strony.
Straciłem grunt pod nogami. Nic nie równało się z tym co teraz czułem. Oszukany przez najlepszego i najbliższego przyjaciela. To co powiedział mi Wojtek nie mieściło mi się w głowie, ale kiedy dostałem potwierdzenie przerosło mnie to kompletnie.
- Musiałeś być lepszy, prawda?- zapytałem zrezygnowany.
- Tak - odpowiedział po prostu.
Nie wiem jak to się stało i kiedy znalazłem się obok niego. Moja pięść zatrzymała się na jego twarzy. Karol złapał się za nos i skulił charcząc.
- Powaliło cie?- jęknął tamując stróżkę krwi płynącą z jego nosa.
- To koniec- powtórzyłem- Koniec tej przyjaźni.
Wyszedłem zostawiając go tam samego i zbiegłem po schodach nie czekając na windę. Gdy wypadłem na zewnątrz zobaczyłem Włodarczyka opartego o samochód. Na mój widok uniósł się i ruszył w moją stronę.
- Wszystko w porządku?- zapytał niepewnie.
- Wsiadaj, odwiozę cie do domu.
Otworzyłem auto i wsunąłem się do środka, a po chwili obok mnie usiadł przyjmujący.
- Nic nie powiesz?- patrzył na mnie przenikliwie.
- Chciałem ci tylko podziękować za wszystko. Cieszę się, że byłeś ze mną.- odpaliłem silnik i przyłączyłem się do ruchu drogowego.
- Nie ma za co. Głupio mi, że przyczyniłem się do kłótni między wami. - wyznał.
- Nie przejmuj się. Tej przyjaźni już nie ma.- powiedziałem ze smutkiem i skręciłem na nieduże osiedle.
Wojtek o nic już nie pytał. Byłem mu wdzięczny za to. Koniec końców to on okazał się przyjacielem, który teraz będzie mi potrzebny by poradzić sobie z tą nową sytuacją.
- Mogę o coś spytać?- odezwał się kiedy zatrzymałem samochód prawie pod jego drzwiami.
Kiwnąłem tylko głową.
- Co z Ewą?
- Nie mam pojęcia- odpowiedziałem zgodnie z prawdą- Wiem już jak było, ale właściwie nie wiem na ile to coś zmienia. Muszę się z tym wszystkim przespać, zapewne jutrzejszy dzień wcale nie będzie łatwiejszy niż ten.
- Rozumiem. Gdybyś mnie potrzebował dzwoń.
- Dzięki stary.
Chłopak poklepał mnie tylko po ramieniu i wysiadł. Ruszyłem więc do swojego mieszkania. Marzyłem już tylko o ciepłej kąpieli i łóżku.

 
 
To ostatni rozdział z perspektywy Andrzeja tak myślę.
No chyba, że jeszcze na koniec się nawinie, zobaczymy ;)
Wiecie co, od poprzednich dwóch rozdziałów zastanawiam się jak zakończyć.
Życie pisze różne scenariusze, ja tu też tak mogę, ale mimo to nie mam pojęcia jak to
wszystko się potoczy. Jak zwykle.
lupo_lupo jestem ciekawa co teraz powiesz :) Aż źle się czuję, że z takiego 
fajnego kolesia robię takiego dupka, no i przecież to jego przefarbowanie na blond
to było tylko w dobrym celu, więc trzeba mu wybaczyć :)
Ania- jeszcze kilka rozdziałów i zobaczysz czy dostosowałam się do Twojego planu :)
Story Volleyball- ciężko było by mi tak nakręcić żeby był to Karol, ale jak wiesz i to bym potrafiła ;P
Co najgorsze ja tez się nie mogę zdecydować z kim było by Ewie lepiej.
Ale jeszcze trochę i będzie wiadomo.

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 11

Trening dłużył mi się dzisiaj w nieskończoność. Każda minuta mijała jak godzina. Starałem się wyciągnąć coś z Wojtka przed rozpoczęciem, ale nic nie chciał powiedzieć. Jednak po jego minie widziałem, że coś jest nie tak.
- Patrz co robisz!- krzyknął Włodarczyk do Karola gdy po skoku do bloku Kłos wpadł na niego.
- Stary opanuj się, co ci takiego zrobiłem?- środkowy zrobił duże oczy i spojrzał zaskoczony na chłopaka.
- Mi nic- burknął Włodi i popatrzył w kierunku drugiej strony boiska, tam gdzie właśnie stałem.
Karol odwrócił się i popatrzył na mnie, a ja tylko wzruszyłem ramionami równie zaskoczony co on. Nie wiedziałem co ugryzło Włodarczyka, ale mogłem się domyślać.
Ogólnie cały nasz mecz minął w jakiejś takiej sztywnej atmosferze. Kiedy Karol został dołączony do mojej drużyny, a Wojtek został po drugiej stronie siatki zaczęło się prawdziwe show przyjmującego. Chłopak wbijał nam takie gwoździe, że aż ręce bolały od bronienia. Miałem dziwne wrażenie, że w ataku szczególnie szukał Kłosa, a wtedy bił jeszcze mocniej.
Po meczu zrobiliśmy szereg ćwiczeń rozluźniających mięśnie i wreszcie byliśmy wolni. Popędziłem do szatni by jak najszybciej wziąć prysznic i móc wracać do domu. W drodze do łazienki zatrzymał mnie przyjaciel.
- Oglądamy dzisiaj coś u ciebie?- zagadnął.
- Dzisiaj nie mogę.
- A co robisz?- chyba zdziwiła go moja odpowiedź, bo spojrzał na mnie podejrzanie.
- Muszę coś załatwić- przejechałem ręką po włosach i zmierzwiłem je.
- Randka?- zapytał poruszając śmiesznie brwiami.
Pokręciłem głową i szybko udałem się pod prysznic, zostawiając go bez odpowiedzi.  Pozwoliłem by zimna woda zmyła ze mnie zmęczenie całego dnia. Ożeźwiła mnie na tyle, że po kilku minutach byłem już ubrany, wpadłem jeszcze do szatni po swoją torbę, do której zapakowałem rzeczy przeznaczone do wyprania. Przewiesiłem ją sobie przez ramię i rozejrzałem po pomieszczeniu. Wojtka już nie było. Pomyślałem, że zapewne jest już w drodze do domu, więc i ja pożegnawszy się z chłopakami wyszedłem z hali.
W mieszkaniu byłem krótko po 19. Torbę rzuciłem zaraz przy wejściu i poszedłem do kuchni.Wyjąłem z lodówki jogurt pitny i pociągnąłem porządny łyk. Nie miałem pojęcia kiedy zjawi się Wojtek, więc postanowiłem na szybko zrobić coś do jedzenia. Wyjąłem kilka warzyw, twaróg i zmieszałem wszystko. Ledwie zdążyłem spróbować, a rozległ się dzwonek do drzwi. Zostawiłem jedzenie w małym nieładzie i poszedłem otworzyć. Uchyliłem drzwi i spojrzałem na Wojtka. Zanim jeszcze cokolwiek powiedziałem wszedł do środka i zdjął kurtkę. Wyglądał jak chmura gradowa. Zero uśmiechu czy jakiegoś głupiego tekstu. Poczłapałem za nim do salonu, zacząłem się łapać na tym, że coraz bardziej się denerwuje. Przecież to, że on się tak zachowuje musi o czymś świadczyć.
- Napijesz się czegoś?- zapytałem kiedy usiadł.
- Nie i ty też lepiej nic nie bierz. Nie chce żebyś coś na mnie wylał.
Usiadłem. Teraz miałem już pewność, że to co ma mi do powiedzenia nie będzie łatwe.
- Wojtek...- nie wiedziałem jak zacząć- jest źle?
Popatrzył na mnie. Nie wyglądał już na wkurzonego, teraz wyglądał po prostu smutno.
- Jeśli zależy ci na niej to powiem, że jest dobrze, gorzej z innymi osobami- westchnął.
- Co?- zaskoczenie musiało odbijać się na mojej twarzy, nic nie rozumiałem.
- Może zacznę od początku- chrząknął i popatrzył na mnie badawczo- ale obiecaj mi najpierw, że nie zrobisz niczego głupiego.
- Dlaczego miałbym zrobić coś takiego?- uniosłem brwi, to stawało się coraz bardziej dziwne.
- Po prostu obiecaj, że kiedy usłyszysz już wszystko, nie dasz się ponieść emocjom. Zastanowisz się spokojnie nad tym co dalej zrobisz, ok?- nalegał.
- Nic z tego nie ogarniam. Nie katuj mnie tak.
- Nie powiem ci dopóki nie obiecasz- założył ręce na piersiach, a usta zacisnął w cienką linię.
- No dobrze, obiecuje. Zadowolony?
- Tak.- odparł- No więc... większość rzeczy, które usłyszałeś do tej pory są kłamstwem. Karol powiedział ci, że Ewa prosiła go żeby poszedł z nią na spacer, a to nie prawda. Agnieszka namówiła go na to. On nawet nie miał zamiaru nigdzie się ruszać. Na początku w ogóle miał towarzystwo Ewy gdzieś, dopiero potem coś mu się odwidziało i zaczął z nią gadać, przytulać, łazić za nią. To nie było tak, że ona miała na to ochotę, po prostu to tolerowała.- pokręcił z niezadowoloniem głową.
- Ale to, że pod koniec ogniska tuliła się do niego to też przez Karola?- zapytałem ironicznie, nie podobało mi się to co słyszę.
- Nie zupełnie, ale może trochę... zastanów się nad tym chwilę. Dużo wypiła, była zmęczona, a obok siedział on, zamiast ciebie. Pamiętasz jak poszła z tobą pogadać, a ty wstałeś i odszedłeś? Wcale nie chciała zostać wtedy z Kłosem, ale ty sam ją tam z nim zostawiłeś. Ile w takim stanie mogła się opierać jego nachalnemu zachowaniu? W końcu chciała trochę spokoju, tyle.
Chwilę milczeliśmy. Trawiłem jego słowa. Z tej perspektywy, którą mi podsunął wyglądało to trochę inaczej niż wydawało się mi.
- Po prostu powiedz co dalej. Potem będę się zastanawiać, jak to wygląda.
- Dobra. Mówiłeś, że napisałeś do niej potem i przeprosiłeś.
Skinąłem głową.
- Karol też do niej napisał. To, że pisała i z nim i z tobą wynikało tylko z tego.
- Ale mi nie zaproponowała spotkania- rzuciłem.
- Jemu też nie.- opowiedział spokojnie.
- Co?
- Nie było mowy o żadnym spotkaniu. Karol cały czas był zazdrosny. Dobrze wiedział, że ona woli ciebie, więc inaczej by nie wygrał, niż zrażając cie do niej.
- Przestałem z nią gadać, bo myślałem, że ona woli Kłosa, a mną bawi się kiedy jej się nudzi.
- To się pomyliłeś. Kiedy dała mu do zrozumienia, że on jej nie obchodzi wkurzył się, więc jeszcze bardziej najeżdżał na nią, co powodowało, że nawet kiedy szczerze cie przepraszała ty ją olewałeś. Taka historia. - skończył i spojrzał na mnie, w jego oczach znów czaiła się złość.
Przez kilka minut przypominałem sobie wszystkie te momenty i patrzyłem teraz na nie przez pryzmat tego co przed chwilą usłyszałem. Powoli docierało do mnie, że wszystkiemu winny jest Karol. Kłamał mi prosto w oczy, a ja uważałem go za przyjaciela!  Był zazdrosny? To chore. Czegoś takiego się nie robi! Zaczęła ogarniać mnie złość. W głowie huczały mi jego słowa, które wypowiadał na temat Ewy. Stosy kłamstw, które dotykały niewinną dziewczynę. Gdyby nie jego głupie ambicje bycia ode mnie lepszym teraz może byłbym szczęśliwy. Ja odsunęłem się na bok, kiedy myślałem, że to dziewczyna dla niego chociaż powinienem walczyć, ale czegoś takiego nie robi się kumplom.
Zerwałem się z miejsca i zacisnąłem pięści.
- Andrzej! Obiecałeś!- Wojtek też wstał i patrzył na mnie niespokojnie.
- Rozumiesz co on zrobił?- krzyknąłem- Nie chodzi już nawet o to, że ja jej prawie nieznałem. Kłamał mi prosto w oczy, wymyślał jakieś nieprawdziwe rzeczy i dlaczego to wszystko? Bo chciał być lepszy? Chciał pokazać, że może mieć więcej, nawet dziewczynę, która coś do mnie czuje? Myślałem, że to ona potraktowała mnie przedmiotowo, obca osoba. A tak naprawdę najbliższy przyjaciel mnie tak potraktował! Nie zostawię tego tak!- chciałem już iść do przedpokoju się ubrać, ale Wojtek położył mi ręce na ramionach i zatrzymał.
- Andrzej! Ja też byłem cholernie zły na tego gnojka, ale co możemy zrobić?- zapytał cicho.
- Jadę do niego! Chce usłyszeć prawdę!- strąciłem jego dłonie z swoich ramion i poszedłem ubrać kurtkę.
- Jadę z tobą- obok pojawił się Wojtek.
Złapałem jeszcze kluczyki i dokumenty i wyszliśmy.



Hej! :) Tak jak mówiłam, nie jest to najdłuższy rozdział, ale takie będą już do końca.
Mam nadzieję, że udało mi się przekazać zwięźle całą tą historię z przeszłości.
Bardzo mi na tym zależało.
Zależy mi również na tym byście powiedzieli mi co o tym myślicie.
Jak powinny zachować się obie strony.
Liczę na Was robaczki <3

piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 10

Siedziałem w pustym mieszkaniu starając się nie koncentrować na swojej samotności co sprawiało, że myślałem o tym jeszcze bardziej. Karol wyszedł ode mnie jakąś godzinę temu. Właściwie to nie wyszedł tylko został przeze mnie wyrzucony. Długo nie potrafiłem go spławić, a tak bardzo chciałem zostać sam. W pewnym momencie stwierdziłem, że nie wytrzymam dłużej, dlatego wyszedłem do łazienki i wybrałem jej numer. Chciałem usłyszeć jej głos, tak bardzo mi nie znany. W pamięci potrafiłem odtworzyć każdy centymetr jej twarzy, w końcu wpatrywałem się w jej zdjęcia ostatnio godzinami, za to nie potrafiłem przypomnieć sobie barwy jej głosu. Przecież rozmawialiśmy niewiele, poza tym tak dawno.
Za pierwszym razem nie odebrała, kolejna próba też nic nie dała. Już chciałem dać sobie spokój, ale po kilku minutach wpatrywania się w rząd cyfr postanowiłem spróbować jeszcze raz.
Może zmieniła numer? Może to ja nie zapamiętałem go poprawnie?- przebiegło mi przez myśl.
Nigdzie nie miałem zapisanego jej numeru. Znałem go na pamięć, każdą cyferkę.
Serce coraz szybciej i głośniej tłukło mi się w piersi, a kolejne sygnały utwierdzały mnie w tym, że ten telefon to zły pomysł. I wtedy odebrała. Głośne i stanowcze "słucham". Nawet gdybym chciał nie wiedziałbym co powiedzieć. Ewa widocznie zniecierpliwiła się brakiem odzewu i wcale się jej nie dziwiłem.
- Andrzej co ty tam robisz tyle czasu?- do drzwi zastukał Karol, a ja z przerażeniem pomyślałem, że ona musiała to słyszeć. Rozłączyłem się natychmiast, ale dobrze wiedziałem, że jest już za późno. Rzuciłem telefon na automat i wyszedłem z łazienki.
- Kłos spadaj już- warknąłem.
- A tobie co?- przyjaciel spojrzał na mnie zdziwiony, gubiąc gdzieś ten swój wesoły uśmiech.
- Chce zostać sam, kapujesz?- poszedłem w stronę drzwi i stanąłem obok nich czekając aż Karol się ubierze i wyjdzie. Jednak on nadal stał w tym samym miejscu.
- Coś się stało? Jeszcze przed kilkoma minutami ci nie przeszkadzałem.
- Ale tera przeszkadzasz. Idź już.
- Zadzwoń jakby coś-burknął złapał swoje rzeczy, szybko ubrał buty i kurtkę i po kilku sekundach już go nie było.
Teraz błądziłem po mieszkaniu nie mogąc sobie znaleźć miejsca.
Może jednak tego nie słyszała? Może wcale nie podejrzewa, że to ja?- różne myśli krążyły mi po głowie. W końcu opadłem na kanapę i głośno westchnąłem. Potarłem dłońmi policzki i zawiesiłem wzrok na jednym ze zdjęć ustawionych na szafce.
Miałem już tego dość. Dość siebie i tego co mnie otacza. Mimo, że miałem wsparcie chłopaków i nigdy nie byłem sam, czułem się zupełnie opuszczony. Tak bardzo brakowało mi kogoś do kogo wieczorem mógłbym się przytulić. Kogoś przy kim milczenie było by wspaniałym relaksem. Kogoś z kim spędziłbym wolną niedzielę w łóżku albo na spacerze. I chociaż pojawiła się w moim życiu osoba, z którą chciałbym to wszystko robić okazało się, że jest zupełnie inna niż myślę. Wcale jej nie interesowałem, właściwie moja obecność była dla niej tylko rozrywką, po to by się nie nudzić. Przecież z Karolem postąpiła tak samo. Chciała mieć nas obu? No to chyba trochę się przeliczyła, bo my w tej kwestii liczymy tylko do dwóch nie trzech.
Pamiętam jak po ognisku spotkałem się z Karolem. Ta rozmowa zabolała mnie, że nawet dzisiaj krzywię się na to wspomnienie. No, bo przecież chciałem dać jej jeszcze jedną szansę. Napisałem, przeprosiłem i wydawało mi się, że jest w porządku, a nagle Karol mi mówi, że Ewa chce się z nim spotkać. Kiedy dowiedziałem się, że poznali się wcześniej i że musiał się chyba jej spodobać, bo prosiła znajomych o jego numer chciałem dać sobie spokój. Do Karola nie miałem żadnych wyrzutów, bo niby dlaczego? To Ewa mnie rozczarowała. Tamten pocałunek dużo dla mnie znaczył, pierwszy raz czułem się w ten dziwny cudowny sposób, a okazało się, że byłem tylko zabawką. Kiedy dotarło do niej, że nie chce mieć z nią nic wspólnego odegrała się na Kłosie. Zerwała z nim kontakt i zaczęła opowiadać jakieś niestworzone historie na jego temat. Do mnie też napisała kilka razy, przepraszała, zarzekała, że Karol ją nie obchodzi, że tylko ja. Śmiać mi się chciało i nie dziwiłem się temu, że przyjaciel radził mi bym w ogóle nie wdawał się z nią w dyskusje.
Z jednej strony dobrze wiedziałem, że ma racje, że ta dziewczyna to manipulantka, ale z drugiej strony nie mogłem zrozumieć, jak ktoś o tak dobrym spojrzeniu może być tak zły.
Nie potrafiłem też wymazać z pamięci tamtego wieczoru. I chociaż po niej w moim życiu pojawiło się kilka dziewczyn, przy żadnej nie czułem się już tak wspaniale. Za to za każdym razem martwiłem się, że znów będę tak potraktowany, dlatego moje zaufanie do kobiet było bardzo kruche.
Dzień w którym Ewa pojawiła się na meczu poruszył całą lawinę uczuć. Prawie przez dwa lata nie miałem z nią styczności i nagle musiałem się skupić na grze a nie myśleć co ona tu robi. Przyjmując propozycję Bełchatowa nastawiałem się na to, że ją spotkam, ale kiedy nie zobaczyłem jej na pierwszych meczach stwierdziłem, że tak już zostanie. Od tamtego meczu nie było dnia bym o niej nie myślał. Mimo, że mnie zraniła tak bardzo tęskniłem, co wydawało mi się czystym absurdem. Dodatkowo kiedy w naszej paczce pojawiła się Agnieszka zrozumiałem, że dłużej tak nie wytrzymam. A kiedy zobaczyłem Ewę w samochodzie Buszka wiedziałem już, że nadszedł czas by w końcu zrobić coś ze swoim życiem. Porozmawiać z nią i pozwolić na to by jeszcze bardziej mnie zraniła albo porozmawiać z nią i w końcu dać sobie spokój.
Nagle panującą ciszę przerwał dźwięk SMS-a gdzieś w łazience co prawie doprowadziło mnie do zawału. Zapaliłem lampkę stojącą obok kanapy i poszedłem po telefon. Otworzyłem wiadomość od Wojtka:

Masz ochotę na piwo?

W sumie dlaczego nie- pomyślałem. Towarzystwo Karola trochę mnie zirytowało, ale miałem ochotę z kimś pogadać, powiedzieć szczerze co leży mi na sercu. Kłosowi wolałem nie wspominać o Ewie, ale Włodarczyk mógł się okazać moim wybawieniem.

Chętnie. Coś tam mam w lodówce to wpadaj.

Odpowiedziałem i nie musiałem długo czekać na pojawienie się mojego gościa.
- Siemasz- przywitał się wesoło chłopak, kiedy otworzyłem mu drzwi i wszedł do środka.
- Cześć młody. Idź do salonu, ja zaraz przyjdę- poszedłem do kuchni i z lodówki wyjąłem dwie butelki z którymi wróciłem na kanapę.
 Podałem jedną Wojtkowi, otworzyłem swoją i pociągnąłem solidny łyk.
- Wszystko u ciebie w porządku stary?- chłopak nie odrywał ode mnie wzroku.
- Nie bardzo- westchnąłem.
- Powiesz coś więcej?
- Tylko, że to naprawdę długa historia.
- Chętnie posłucham- chłopak uśmiechnął się lekko i oparł wygodniej, czekając aż zacznę mówić.
- Ty znasz Ewę, przyjaciółkę Agnieszki?
- Znam, a co?
- Ja też ją poznałem, kilka lat temu i...- w ten sposób opowiedziałem wszystko Wojtkowi.
Zawsze uważałem go za dobrego kumpla i miałem nadzieję, że to, że akurat jemu się zwierzam nie odbije się na mnie. W końcu poczułem się trochę lżej z całą tą sytuacją mogąc na czyjeś barki przerzucić trochę mojego ciężaru.
- I co ty na to?- zapytałem gdy historia dobiegła końca i spojrzałem mu odważnie w oczy.
- Wierzyć mi się nie chce..- wybełkotał i napił się- Ewka zrobiłaby coś takiego?- z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Jak widać zrobiła.
- A rozmawiałeś z nią o tym wszystkim?
- Nie- odparłem krótko- Ty byś tak zrobił? Po tym wszystkim?
- No tak.. ale, chyba by mi to spokoju nie dało. Chciałbym patrzeć komuś takiemu prosto w oczy i usłyszeć co ma mi do powiedzenia. Albo w ogóle mogliście się spotkać we trójkę, wtedy nie miałaby szans dalej grać w tą swoją grę.
Przez chwilę zastanawiałem się nad jego słowami.
- Chyba masz rację, ale jeśli znów wybrałaby Karola chyba bym tego nie zniósł. Może i powinienem się cieszyć w takim wypadku szczęściem przyjaciela, ale byłoby to cholernie trudne.
- No dobrze, czyli rozmowa w trójkę odpada. W sumie sam na sam też, bo masz argumenty tylko jednej ze stron- chłopak podrapał się w tył głowy.
- Wiem!- zerwałem się z kanapy prawie oblewając piwem, które szybko odstawiłem na stolik.
Wojtek spojrzał na mnie jak na wariata, ale w ciszy czekał na kontynuację.
- Ty porozmawiasz z Agnieszką. Ona też tam wtedy była, a nawet gdyby nie to nie wierze, że Ewa jej wszystkiego nie powiedziała- uśmiechnąłem się zadowolony ze swojego pomysłu.
- Co?- jęknął młody- Musisz nas w to mieszać? Właściwie co chcesz przez to osiągnąć?
- Wojtuś- usiadłem znów obok niego- przepraszam, że was w to mieszam, ale nie mam już innego wyboru. Oczywiście możesz się nie zgodzić..
- Dobra, dobra- przerwał mi- jakieś dodatkowe życzenia?
- Agnieszka nie może jej powiedzieć, że rozmawiała o tym wszystkim z tobą.
- Ok.
Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w ciszy, zastanawiając się zapewne co z tego wyjdzie.
- Andrzej?
- Yhym- mruknąłem dalej zajęty wizjami tej rozmowy.
- Jeśli wyjdzie coś czego się nie spodziewasz to co wtedy?
- Będę improwizował.
- Debil. Mówię poważnie.
- Wojtuś nie wiem. Na razie boję się, że to wszystko się potwierdzi. Jeśli będzie inaczej będę się cieszył- wypiłem kolejny łyk.
- A nie boisz się, że Agnieszka będzie mówić to co chcesz usłyszeć? No bo jeśli Ewa dalej chciałaby grać na dwie strony to tak może być.
- Włodi to jest mało prawdopodobne. My z Karolem mówimy sobie wszystko, nie udałoby się jej grać teraz na dwa fronty.
- Tak, masz rację. No dobrze, czyli wszystko mamy obgadane.
- Czekaj, czekaj. Mam jeszcze jedno pytanie.
- No?
- Buszek. Przecież oni mogą być parą. Nic o tym nie wiesz?- zapytałem niepewnie, obawiałem się odpowiedzi.
- Nie, nie wiem- chłopak posmutniał- ale faktycznie może być za późno. Jednak musisz być stary dobrej myśli, ja wszystko załatwię, wszystkiego się dowiem- dopił do końca swoje piwo i wstał.
- Już idziesz?
Wojtek pokiwał głową i ruszył do przedpokoju.
- Włodi, kiedy będziesz wszystko wiedział?
- Jutro po treningu spotkamy się u ciebie, wtedy się dowiesz jak jest.
- Dzięki stary- poklepałem go po ramieniu i uśmiechnąłem się szeroko- Aha i na razie ani mru mru Karolowi.
- Dlaczego? Myślałem, że mówicie sobie wszystko.- Wojtek uniósł brwi.
- Nie wszystko, przesadziłem.- wzruszyłem ramionami.
- Spoko, mówisz masz. Trzymaj się Endrju.
- Na razie.
Zamknąłem za nim drzwi i wróciłem do swojego ciepłego już piwa. Wypiłem je jednym duszkiem i z zadowoleniem ruszyłem pod prysznic.



Coś z perspektywy Andrzeja.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie mogłam się zdecydować co zrobić dalej 
z tym blogiem.
Podjęłam decyzję nieodwołalną: dobijamy do 15 rozdziałów i ani jednego więcej.
Nie obiecuje, że będą to długie posty, być może podobne do obecnego.
Nie sądzę bym do końca roku się z wszystkimi wyrobiła, więc termin zakończenia nie
jest jeszcze znany. 
Aha! Zapomniałabym. Ciesze się, że są osoby, którym zależało by ten blog był
kontynuowany :) To właśnie dzięki Wam powstanie te 5 dodatkowych rozdziałów :)
Pozdrawiam ciepło.