piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 10

Siedziałem w pustym mieszkaniu starając się nie koncentrować na swojej samotności co sprawiało, że myślałem o tym jeszcze bardziej. Karol wyszedł ode mnie jakąś godzinę temu. Właściwie to nie wyszedł tylko został przeze mnie wyrzucony. Długo nie potrafiłem go spławić, a tak bardzo chciałem zostać sam. W pewnym momencie stwierdziłem, że nie wytrzymam dłużej, dlatego wyszedłem do łazienki i wybrałem jej numer. Chciałem usłyszeć jej głos, tak bardzo mi nie znany. W pamięci potrafiłem odtworzyć każdy centymetr jej twarzy, w końcu wpatrywałem się w jej zdjęcia ostatnio godzinami, za to nie potrafiłem przypomnieć sobie barwy jej głosu. Przecież rozmawialiśmy niewiele, poza tym tak dawno.
Za pierwszym razem nie odebrała, kolejna próba też nic nie dała. Już chciałem dać sobie spokój, ale po kilku minutach wpatrywania się w rząd cyfr postanowiłem spróbować jeszcze raz.
Może zmieniła numer? Może to ja nie zapamiętałem go poprawnie?- przebiegło mi przez myśl.
Nigdzie nie miałem zapisanego jej numeru. Znałem go na pamięć, każdą cyferkę.
Serce coraz szybciej i głośniej tłukło mi się w piersi, a kolejne sygnały utwierdzały mnie w tym, że ten telefon to zły pomysł. I wtedy odebrała. Głośne i stanowcze "słucham". Nawet gdybym chciał nie wiedziałbym co powiedzieć. Ewa widocznie zniecierpliwiła się brakiem odzewu i wcale się jej nie dziwiłem.
- Andrzej co ty tam robisz tyle czasu?- do drzwi zastukał Karol, a ja z przerażeniem pomyślałem, że ona musiała to słyszeć. Rozłączyłem się natychmiast, ale dobrze wiedziałem, że jest już za późno. Rzuciłem telefon na automat i wyszedłem z łazienki.
- Kłos spadaj już- warknąłem.
- A tobie co?- przyjaciel spojrzał na mnie zdziwiony, gubiąc gdzieś ten swój wesoły uśmiech.
- Chce zostać sam, kapujesz?- poszedłem w stronę drzwi i stanąłem obok nich czekając aż Karol się ubierze i wyjdzie. Jednak on nadal stał w tym samym miejscu.
- Coś się stało? Jeszcze przed kilkoma minutami ci nie przeszkadzałem.
- Ale tera przeszkadzasz. Idź już.
- Zadzwoń jakby coś-burknął złapał swoje rzeczy, szybko ubrał buty i kurtkę i po kilku sekundach już go nie było.
Teraz błądziłem po mieszkaniu nie mogąc sobie znaleźć miejsca.
Może jednak tego nie słyszała? Może wcale nie podejrzewa, że to ja?- różne myśli krążyły mi po głowie. W końcu opadłem na kanapę i głośno westchnąłem. Potarłem dłońmi policzki i zawiesiłem wzrok na jednym ze zdjęć ustawionych na szafce.
Miałem już tego dość. Dość siebie i tego co mnie otacza. Mimo, że miałem wsparcie chłopaków i nigdy nie byłem sam, czułem się zupełnie opuszczony. Tak bardzo brakowało mi kogoś do kogo wieczorem mógłbym się przytulić. Kogoś przy kim milczenie było by wspaniałym relaksem. Kogoś z kim spędziłbym wolną niedzielę w łóżku albo na spacerze. I chociaż pojawiła się w moim życiu osoba, z którą chciałbym to wszystko robić okazało się, że jest zupełnie inna niż myślę. Wcale jej nie interesowałem, właściwie moja obecność była dla niej tylko rozrywką, po to by się nie nudzić. Przecież z Karolem postąpiła tak samo. Chciała mieć nas obu? No to chyba trochę się przeliczyła, bo my w tej kwestii liczymy tylko do dwóch nie trzech.
Pamiętam jak po ognisku spotkałem się z Karolem. Ta rozmowa zabolała mnie, że nawet dzisiaj krzywię się na to wspomnienie. No, bo przecież chciałem dać jej jeszcze jedną szansę. Napisałem, przeprosiłem i wydawało mi się, że jest w porządku, a nagle Karol mi mówi, że Ewa chce się z nim spotkać. Kiedy dowiedziałem się, że poznali się wcześniej i że musiał się chyba jej spodobać, bo prosiła znajomych o jego numer chciałem dać sobie spokój. Do Karola nie miałem żadnych wyrzutów, bo niby dlaczego? To Ewa mnie rozczarowała. Tamten pocałunek dużo dla mnie znaczył, pierwszy raz czułem się w ten dziwny cudowny sposób, a okazało się, że byłem tylko zabawką. Kiedy dotarło do niej, że nie chce mieć z nią nic wspólnego odegrała się na Kłosie. Zerwała z nim kontakt i zaczęła opowiadać jakieś niestworzone historie na jego temat. Do mnie też napisała kilka razy, przepraszała, zarzekała, że Karol ją nie obchodzi, że tylko ja. Śmiać mi się chciało i nie dziwiłem się temu, że przyjaciel radził mi bym w ogóle nie wdawał się z nią w dyskusje.
Z jednej strony dobrze wiedziałem, że ma racje, że ta dziewczyna to manipulantka, ale z drugiej strony nie mogłem zrozumieć, jak ktoś o tak dobrym spojrzeniu może być tak zły.
Nie potrafiłem też wymazać z pamięci tamtego wieczoru. I chociaż po niej w moim życiu pojawiło się kilka dziewczyn, przy żadnej nie czułem się już tak wspaniale. Za to za każdym razem martwiłem się, że znów będę tak potraktowany, dlatego moje zaufanie do kobiet było bardzo kruche.
Dzień w którym Ewa pojawiła się na meczu poruszył całą lawinę uczuć. Prawie przez dwa lata nie miałem z nią styczności i nagle musiałem się skupić na grze a nie myśleć co ona tu robi. Przyjmując propozycję Bełchatowa nastawiałem się na to, że ją spotkam, ale kiedy nie zobaczyłem jej na pierwszych meczach stwierdziłem, że tak już zostanie. Od tamtego meczu nie było dnia bym o niej nie myślał. Mimo, że mnie zraniła tak bardzo tęskniłem, co wydawało mi się czystym absurdem. Dodatkowo kiedy w naszej paczce pojawiła się Agnieszka zrozumiałem, że dłużej tak nie wytrzymam. A kiedy zobaczyłem Ewę w samochodzie Buszka wiedziałem już, że nadszedł czas by w końcu zrobić coś ze swoim życiem. Porozmawiać z nią i pozwolić na to by jeszcze bardziej mnie zraniła albo porozmawiać z nią i w końcu dać sobie spokój.
Nagle panującą ciszę przerwał dźwięk SMS-a gdzieś w łazience co prawie doprowadziło mnie do zawału. Zapaliłem lampkę stojącą obok kanapy i poszedłem po telefon. Otworzyłem wiadomość od Wojtka:

Masz ochotę na piwo?

W sumie dlaczego nie- pomyślałem. Towarzystwo Karola trochę mnie zirytowało, ale miałem ochotę z kimś pogadać, powiedzieć szczerze co leży mi na sercu. Kłosowi wolałem nie wspominać o Ewie, ale Włodarczyk mógł się okazać moim wybawieniem.

Chętnie. Coś tam mam w lodówce to wpadaj.

Odpowiedziałem i nie musiałem długo czekać na pojawienie się mojego gościa.
- Siemasz- przywitał się wesoło chłopak, kiedy otworzyłem mu drzwi i wszedł do środka.
- Cześć młody. Idź do salonu, ja zaraz przyjdę- poszedłem do kuchni i z lodówki wyjąłem dwie butelki z którymi wróciłem na kanapę.
 Podałem jedną Wojtkowi, otworzyłem swoją i pociągnąłem solidny łyk.
- Wszystko u ciebie w porządku stary?- chłopak nie odrywał ode mnie wzroku.
- Nie bardzo- westchnąłem.
- Powiesz coś więcej?
- Tylko, że to naprawdę długa historia.
- Chętnie posłucham- chłopak uśmiechnął się lekko i oparł wygodniej, czekając aż zacznę mówić.
- Ty znasz Ewę, przyjaciółkę Agnieszki?
- Znam, a co?
- Ja też ją poznałem, kilka lat temu i...- w ten sposób opowiedziałem wszystko Wojtkowi.
Zawsze uważałem go za dobrego kumpla i miałem nadzieję, że to, że akurat jemu się zwierzam nie odbije się na mnie. W końcu poczułem się trochę lżej z całą tą sytuacją mogąc na czyjeś barki przerzucić trochę mojego ciężaru.
- I co ty na to?- zapytałem gdy historia dobiegła końca i spojrzałem mu odważnie w oczy.
- Wierzyć mi się nie chce..- wybełkotał i napił się- Ewka zrobiłaby coś takiego?- z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Jak widać zrobiła.
- A rozmawiałeś z nią o tym wszystkim?
- Nie- odparłem krótko- Ty byś tak zrobił? Po tym wszystkim?
- No tak.. ale, chyba by mi to spokoju nie dało. Chciałbym patrzeć komuś takiemu prosto w oczy i usłyszeć co ma mi do powiedzenia. Albo w ogóle mogliście się spotkać we trójkę, wtedy nie miałaby szans dalej grać w tą swoją grę.
Przez chwilę zastanawiałem się nad jego słowami.
- Chyba masz rację, ale jeśli znów wybrałaby Karola chyba bym tego nie zniósł. Może i powinienem się cieszyć w takim wypadku szczęściem przyjaciela, ale byłoby to cholernie trudne.
- No dobrze, czyli rozmowa w trójkę odpada. W sumie sam na sam też, bo masz argumenty tylko jednej ze stron- chłopak podrapał się w tył głowy.
- Wiem!- zerwałem się z kanapy prawie oblewając piwem, które szybko odstawiłem na stolik.
Wojtek spojrzał na mnie jak na wariata, ale w ciszy czekał na kontynuację.
- Ty porozmawiasz z Agnieszką. Ona też tam wtedy była, a nawet gdyby nie to nie wierze, że Ewa jej wszystkiego nie powiedziała- uśmiechnąłem się zadowolony ze swojego pomysłu.
- Co?- jęknął młody- Musisz nas w to mieszać? Właściwie co chcesz przez to osiągnąć?
- Wojtuś- usiadłem znów obok niego- przepraszam, że was w to mieszam, ale nie mam już innego wyboru. Oczywiście możesz się nie zgodzić..
- Dobra, dobra- przerwał mi- jakieś dodatkowe życzenia?
- Agnieszka nie może jej powiedzieć, że rozmawiała o tym wszystkim z tobą.
- Ok.
Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w ciszy, zastanawiając się zapewne co z tego wyjdzie.
- Andrzej?
- Yhym- mruknąłem dalej zajęty wizjami tej rozmowy.
- Jeśli wyjdzie coś czego się nie spodziewasz to co wtedy?
- Będę improwizował.
- Debil. Mówię poważnie.
- Wojtuś nie wiem. Na razie boję się, że to wszystko się potwierdzi. Jeśli będzie inaczej będę się cieszył- wypiłem kolejny łyk.
- A nie boisz się, że Agnieszka będzie mówić to co chcesz usłyszeć? No bo jeśli Ewa dalej chciałaby grać na dwie strony to tak może być.
- Włodi to jest mało prawdopodobne. My z Karolem mówimy sobie wszystko, nie udałoby się jej grać teraz na dwa fronty.
- Tak, masz rację. No dobrze, czyli wszystko mamy obgadane.
- Czekaj, czekaj. Mam jeszcze jedno pytanie.
- No?
- Buszek. Przecież oni mogą być parą. Nic o tym nie wiesz?- zapytałem niepewnie, obawiałem się odpowiedzi.
- Nie, nie wiem- chłopak posmutniał- ale faktycznie może być za późno. Jednak musisz być stary dobrej myśli, ja wszystko załatwię, wszystkiego się dowiem- dopił do końca swoje piwo i wstał.
- Już idziesz?
Wojtek pokiwał głową i ruszył do przedpokoju.
- Włodi, kiedy będziesz wszystko wiedział?
- Jutro po treningu spotkamy się u ciebie, wtedy się dowiesz jak jest.
- Dzięki stary- poklepałem go po ramieniu i uśmiechnąłem się szeroko- Aha i na razie ani mru mru Karolowi.
- Dlaczego? Myślałem, że mówicie sobie wszystko.- Wojtek uniósł brwi.
- Nie wszystko, przesadziłem.- wzruszyłem ramionami.
- Spoko, mówisz masz. Trzymaj się Endrju.
- Na razie.
Zamknąłem za nim drzwi i wróciłem do swojego ciepłego już piwa. Wypiłem je jednym duszkiem i z zadowoleniem ruszyłem pod prysznic.



Coś z perspektywy Andrzeja.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie mogłam się zdecydować co zrobić dalej 
z tym blogiem.
Podjęłam decyzję nieodwołalną: dobijamy do 15 rozdziałów i ani jednego więcej.
Nie obiecuje, że będą to długie posty, być może podobne do obecnego.
Nie sądzę bym do końca roku się z wszystkimi wyrobiła, więc termin zakończenia nie
jest jeszcze znany. 
Aha! Zapomniałabym. Ciesze się, że są osoby, którym zależało by ten blog był
kontynuowany :) To właśnie dzięki Wam powstanie te 5 dodatkowych rozdziałów :)
Pozdrawiam ciepło.

3 komentarze:

  1. Świetnie, cieszę się bardzo i czekam na ciąg dalszy;) pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Perspektywa Andrzeja to świetny pomysł i kupuję go jak najbardziej :) Chciała bym bardzo żeby Wojtaszkowi udało się coś wyciągnąć z Ewy. Nie jestem pewna co do Endriu, a Bunia. Nie mogę się zdecydować z którym Ewa powinna być ;) Najlepiej żeby z i z jednym i z drugim ;D Tylko żeby tak być mogło ;) Będzie walka, coś się szykuje xD Lubie to! Ciekawe co na to Ewka.... a Kłosa to aż mam ochotę zabić, ja się pytam jak można tak perfidnie kłamać? I to przyjacielowi? Niech no się Wronka dowie....Kurde tylko do 15 rozdziałów? Szkoda :\ No ale cieszę się z twojej decyzji, bo tak skończyło by się szybciej. Heh poruszyłam chyba wszystkie kwestie, które miałam ba myśli ;) Do kolejnego, pozdrawiam i życzę przede wszystkim zdrowia i siatkówki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Perspektywa Andrzeja to genialny pomysł :)
    Nadrobiłam wszystko :D
    Jestem ciekawa co będzie dalej :D

    Pozdrawiam i zapraszam :"D

    http://pilkarski-mezalians.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń