piątek, 18 października 2013

Rozdział 5

Kiedy złapałam już równowagę, odwróciłam się by podziękować mojemu wybawcy, który uratował mnie przed bliskim spotkaniem z podłogą. Przede mną stał szczupły mężczyzna w średnim wieku i z kpiącym uśmiechem patrzył na mnie.
- Uważaj mała bo następnym razem rycerz cie nie uratuje- zaśmiał się, wyminął mnie i odszedł a ja zostałam z niewypowiedzianym dziękuje w ustach. Zreflektowałam się jednak szybko i znów ruszyłam do wyjścia. Przed kinem spotkałam Age.
- Co ty tak długo?- zapytała przyglądając mi się ciekawie.
- Bliskie spotkanie trzeciego stopnia- burknęłam i zaczęłam iść w kierunku rynku by uniknąć kolejnych pytań, gdyż nie miałam do powiedzenia nic na temat tego typa, którego przed chwilą spotkałam.
Pff- fuknęłam cicho, kiedy przypomniałam sobie jego słowa o tym bym uważała, bo książę mnie nie uratuje. Nikogo takiego nie potrzebuje!- pomyślałam. Aga dogoniła mnie i kroczyła teraz obok.
- Właściwie gdzie idziemy?- zagadnęła wesoło.
- Kawa, herbata, ciastko... co chcesz.- wyruszyłam ramionami. 
- A możne pizza?- uniosła lekko brwi.
- A proszę cie bardzo- uśmiechnęłam się szeroko- jak szaleć to szaleć!- i pociągnęłam przyjaciółkę do pierwszej napotkanej pizzerii.
Usiadłyśmy przy niewielkim stoliku, dla dwóch osób a po chwili zjawiła się kelnerka. Zgodnie wybrałyśmy Margaritę oraz dwa kolorowe drinki, które zachwalała nam dziewczyna. W końcu poczułam się jak za dawnych czasów, kiedy między nami wszystko było takie swobodne i niewymuszone. Cieszyłam się, że mam oparcie w Agnieszce i bardzo chciałam być dla niej takim samym wsparciem. Mimo, że popełniła błąd, wiążąc się z Marcinem i zostawiając tu w Bełchatowie wszystko, to chciałam by znów było jak kiedyś, byśmy znowu mogły być jak siostry.
Cały dzień minął nam bardzo miło. Po pizzy wybrałyśmy się na zakupy, potem na spacer, a potem znów na drinka. Dopiero kiedy ratuszowy zegar wybił 18 postanowiłam, że czas wracać do domu. Aga nie protestowała, bo była tak samo zmęczona co ja, niby spokojny, odprężający dzień, ale dawał się we znaki. Mimo wszystko naprawdę odpoczęłyśmy od spraw, które ostatnio nas osaczały. Zupełny spokój jednak nie był mi dany. Wracałyśmy właśnie jedną z alejek, do domu zostało nam dosłownie kilka kroków, kiedy go zobaczyłam. Andrzej szedł w naszą stronę obok wysokiej blondynki. Nie była może tak wysoka jak on, ale mało jej brakowało do jego wzrostu. Moje serce jak na zawołanie zaczęło bić jak oszalałe. Miałam wrażenie, że tylko ten dźwięk słychać dookoła. Zmierzyłam towarzyszkę Wrony szybkim spojrzeniem, ale i to wystarczyło mi by stwierdzić, że jest śliczna. Dziewczyna jak z reklamy. Czego się spodziewałam? Agnieszka odchrząknęła znacząco gdy para nas mijała, ale Andrzej nie uraczył nas nawet jednym spojrzeniem. Szedł wyprostowany, pochylając trochę głowę w bok, zainteresowany tym co miała mu do powiedzenia blond piękność. Gdy tylko nas minęli przyspieszyłam kroku i po chwili biegłam po schodach do mieszkania. Dopadłam drzwi i chwilę mocowałam się z kluczami jednak dopiero gdy Agnieszka przejęła je ode mnie, otworzyła spokojnie drzwi i wpuściła mnie przed sobą do środka, po czym sama weszła do przedpokoju, znów przekręciła klucz i zwróciła się do mnie
- Herbaty?
Tym razem czułam, że herbata mnie nie uspokoi. Pokiwałam przecząco głową i uciekłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i rozpłakałam. Po chwili usłyszałam ciche pukanie.
- Kochanie wszystko w porządku?
- Tak-  chlipnęłam głośno.
- Mogę wejść?
- Tak..
Agnieszka po chwili znalazła się obok mnie.
- Mała nie możesz tak...- spojrzała na mnie smutno i podała mi paczkę chusteczek.
- Wiem, że w sumie nic mnie z nim nie łączy- pociągnęłam nosem- ale ja tak nie potrafię, jak on- jęknęłam.
- A chyba czas się nauczyć- odpowiedziała z troską.
- Możesz mnie zostawić? Obiecuje ci, że się pozbieram a dzisiaj chce to jeszcze opłakać.
Przyjaciółka wstała i spojrzała w stronę okna za którym od kilku godzin królował już mrok.
- A taki to był fajny dzień- bąknęła i wyszła.
Z goryczą pomyślałam to samo.
 Nie wiem nawet kiedy usnęłam, wydaje mi się, że dość wcześnie. Jednak gdy się rano obudziłam czułam się zmęczona jakbym odbyła jakąś długą drogę. Dodatkowo bolał mnie kark, więc najprawdopodobniej musiałam spać w jakiejś przedziwnej pozycji. Powoli wyszłam z łóżka i spojrzałam na siebie. Wczoraj nie zdjęłam ubrań co dodatkowo wpłynęło na komfort spania. Usiadłam na brzegu łóżka i masowałam dłońmi obolały kark. Dopiero teraz gdy trochę się ocknęłam wszystko do mnie wróciło. Obraz wczorajszego wieczoru wywołał pieczenie oczu, ale postanowiłam, że więcej nie będę płakać. Przygryzłam dolną wargę i zabrałam się za szukanie świeżych ubrań. Znalazłam gruby, kremowy sweter, czarne rurki, chwyciłam jeszcze białą bokserkę i czystą bieliznę i udałam się cicho pod prysznic. Przez cały czas towarzyszyły mi myśli o Andrzeju. Chociaż udało mi się wcześniej nie rozpłakać to z myślami nie mogłam sobie tak łatwo poradzić. Scenę wczorajszego wieczoru zastąpiła scena wieczoru którego się poznaliśmy.
Wtedy wiedziałam tylko tyle, że jest kumplem Karola i gra w siatkówkę. Nie miało to dla mnie znaczenia, nie miałam zamiaru zostać jego fanką, albo nawet gorzej- hotką. Oboje byliśmy znajomymi pewnej dziewczyny z którą ja i Aga chodziłyśmy do podstawówki. Ewelina, bo tak miała na imię po swojej 18-stce wyprowadziła się z Bełchatowa do Bydgoszczy. Pierwszy raz miałam okazję zobaczyć to miasto kiedy zaprosiła nas na imprezę do siebie. Gdybym tylko wiedziała...pewnie nigdy bym się tam nie pojawiła. Pod koniec czerwca wsiadłyśmy z Agnieszką do autobusu i po prawie 4 godzinach jazdy byłyśmy na miejscu. Impreza okazała się grillem na dużej działce. Większość osób znałam bo byli to ludzie z Bełchatowa, ale było też kilka takich których widziałam na oczy po raz pierwszy. Dowiedziałam się od Eweliny, że Karol też jest zaproszony ale z nim nigdy nic nie wiadomo, ani nie potwierdził przybycia ani nie odrzucił zaproszenia.
 W sumie to czekałam na niego, chciałam żeby się tam pojawił. Poznałam go kilka tygodni wcześniej, też przez Ewelinę. Na swoje urodziny wróciła do Bełchatowa do mieszkania rodziców i tam zrobiła imprezę. Nie bardzo wiedziałam skąd zna kogoś takiego jak Karol, ale nie interesowałam się tym. Początkowo impreza wyglądała zupełnie normalnie. Poznałam kilka nowych osób, zjadłam tort, trochę wypiłam, a potem z przyjaciółkami ruszyłyśmy na parkiet. Dopiero gdzieś w połowie imprezy Kłos zainteresował się moją osobą. Trochę rozmawialiśmy, przetańczyliśmy kilka kawałków, ale nic szczególnego się nie wydarzyło. Nie byłam nim nawet specjalnie zainteresowana i nie wiem dlaczego na drugi dzień poprosiłam Ewelinę o jego numer. Może gdyby nie ten cholerny numer nic by się nie wydarzyło. Wymieniliśmy kilka smsów i to było wszystko. Ale gdy tylko dowiedziałam się, że Ewelina znów urządza imprezę pomyślałam, że może znowu spotkam tam Karola. W moim życiu nie było wtedy żadnego faceta i chyba chciałam siatkarzem wypełnić tą pustkę. Niestety chyba ktoś na górze chciał, żeby zamiast Karola, tą pustkę wypełnił Andrzej.
Wyszłam spod prysznica i stanęłam przed lusterkiem. Spojrzałam na swoją twarz. W oczach dostrzegłam coś dziwnego. Nie były wesołe, nie czaił się w nich też żaden smutek. Wyrażały jakąś nieobecność, jakbym pogodziła się już ze wszystkim. Obecnie miałam wszystko co było mi potrzebne. Mieszkanie, praca, przyjaciółka, rodzina, pasja i w tym cudownym obrazku brakowało tylko jednego elementu. Wyglądało to tak jakby ktoś ułożył puzzle i na samym środku zabrakło mu jednego elementu. Cały obrazek wyglądał teraz do niczego. Tak samo wyglądało moje życie. Brakowało najważniejszego elementu, wiedziałam gdzie jest, ale nie wiedziałam czy będzie chciał się dopasować do mojego układanki. Westchnęłam głośno i pociągnęłam rzęsy tuszem. Chciałam dalej wspominać, wrócić do tamtych chwil z Bydgoszczy ale zdałam sobie sprawę, że nie mam na to czasu. Tu i teraz było ważne. A teraz musiałam wyjść do pracy. Do moich kochanych książek. Ubrałam się szybko i ruszyłam jeszcze do kuchni po jakąś bułkę. Upiłam łyk soku, chwyciłam moje 'śniadanie' i wyszłam z domu.
___________________________________________________________
Za wszystkie błędy z góry przepraszam, piszę  z telefonu, a tam ciężko mi
takie sprawy ogarnąć. Mam nadzieję, że trochę przybliżę Wam całą sytuację,
która rozegrała się w przeszłości, właśnie od tego rozdziału chcę zacząć :)
Pozdrawiam ciepło :)

2 komentarze:

  1. No nareszcie :) Tyle wyczekiwany ale jest :D Ogólnie to połknęłam go na raz! Jest bardzo, bardzo świetny i dopracowany...:D Tylko znów pytanie jest: o co chodziło z tym Karolem? I znów ->w następnym rozdziale...ale wytrwam do tego czasu :) Nie podoba mi się tylko zachowanie Andrzeja, trochę mnie rytuje..:/ Ciekawe czy przejrzy na oczy? Do następnego,pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No no no robi się ciekawie, naprawdę ciekawie;)

    OdpowiedzUsuń