piątek, 25 października 2013

Rozdział 6

Dzień minął mi bardzo szybko. Im więcej miałam pracy tym mniej skupiałam się na przeszłości. Ale to znaczyło też tyle, że czas płynął tak szybko, że nim się obejrzałam, a minęło moje 8 godzin pracy. Dopiero kiedy wzięłam swoją torebkę, pożegnałam się z koleżanką i wyszłam na jedną z bełchatowskich ulic ogarnął mnie smutek i poczułam zmęczenie. Znów pojawiły się obrazy w mojej głowie, o których nie chciałam teraz myśleć. Zatrzymałam się na chwilę by zdecydować czy iść na autobus czy drogę do domu pokonać na piechotę. Zdecydowałam się na spacer. I znów go zobaczyłam.
Kiedy dotarłyśmy z Agą na działkę było tam już kilka osób. Od razu rozpoznałam wysokiego szatyna o niebieskich oczach. Gdzieś kiedyś widziałam jak gra, ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie to było. Okazało się, że Andrzej nie jest zaproszony chociaż znają się z Eweliną.
Ulokowałam się przy ognisku, które chłopcy dopiero zaczęli rozpalać. Kilka razy czułam na sobie ich spojrzenia, ale nie przeszkadzało mi to. Tylko spojrzenie niebieskich oczu mnie peszyło. Gdy on odwracał wzrok wtedy ja przyglądałam mu się ciekawie. Pamiętam jego zmierzwione włosy, muskularne ciało opinane przez jasną koszulkę i zadziorny uśmiech.
- Ewelka mogę zostać?- usłyszałam w pewnym momencie jego głos.
Dziewczyna zgodziła się, a ja uśmiechnęłam się lekko.
- Tylko mi powiedz, że ktoś tu ci się podoba?- szturchnęła mnie Aga.
- No co ty- opowiedziałam szybko bez zastanowienia.
Impreza powoli zaczynała się rozkręcać. Po kiełbasie z ogniska przyszedł czas na trunki. Polała się wódka, a atmosfera rozluźniła się zupełnie. Po kilku kieliszkach i ja poczułam się swobodnie wśród tych wszystkich osób. Siedząc na ławce przy ognisku zdałam sobie sprawę, że gdzieś zniknęła mi przyjaciółka. Po chwili zauważyłam ją z jakimś chłopakiem, najwidoczniej świetnie im się rozmawiało dlatego nie chciałam się wtrącać.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i spojrzałam w płomienie które co chwilę wystrzelały do góry wesołe iskierki. Alkohol mącił mi w głowie ale pomyślałam, że to dopiero początek imprezy.
- Kto się ze mną napije?- zapytałam i podeszłam do stolika z napojami.
Jak na zawołanie zjawiło się kilka osób w tym wysoki szatyn. Wlałam wódkę do kieliszków, wznieśliśmy toast i wypiliśmy gorzki trunek. Po chwili znów wszyscy wrócili na poprzednie miejsca tylko ja z Andrzejem nigdzie się nie ruszaliśmy. Przedstawiliśmy się sobie i zaczęliśmy rozmawiać. Czułam się tak dobrze w jego towarzystwie, śmiałam się kiedy mówił na mnie mała, a w końcu kiedy siedzieliśmy na ławce wziął mnie za rękę. Nic już się dla mnie nie liczyło, to że są tu ci wszyscy ludzie, że możne plotkują na nasz temat, liczyło się tylko to, że on siedzi obok. W pewnym momencie jakiś kolega poprosił go na słowo, więc poszłam napić się soku. Andrzej wrócił i powiedział, że musi gdzieś pojechać z kimś tam. Mało z tego pamiętam, ale nigdy nie zapomnę tego co stało się zaraz po tym jak pochylił się nade mną i zapytał czy jadę z nimi. Pokręciłam głową, nie wydało mi się to dobrym pomysłem.
- Niedługo wrócę- zapewnił mnie po czym pochylił się jeszcze bardziej i złożył krótki pocałunek na moich ustach.
Zamarłam. Zaskoczył mnie zupełnie. Znaliśmy się dopiero kilka godzin, wszędzie było pełno osób, które go znają a on całuje mnie jakbym była jego dziewczyną. Przez chwilę chciałam wmówić sobie, że to przez alkohol, ale dobrze wiedziałam, że wypił dopiero może z 2 kieliszki. Uśmiechnęłam się do niego dając znak, że będę czekać aż wróci, a wtedy pojawiła się Agnieszka.
- Weź od niej numer- rzuciła do Andrzeja.
Spojrzałam w jej stronę z niepewną miną, a ona uśmiechnęła się do mnie szeroko. Przeniosłam spojrzenie na siatkarza i zobaczyłam, że trzyma w dłoni komórkę. Ja także trochę oszołomiona wyjęłam swoją. Andrzej podyktował mi kilka cyfr, które wbiłam do telefonu, ale kilka mi się pomyliło co on skwitował cichym śmiechem.
Tak więc wymieniliśmy się numerami a Andrzej po chwili zniknął. Do tej pory nie umiem opisać tego uczucia pustki, które zaczęło mi towarzyszyć gdy tylko straciłam go z oczu. Powoli poszłam do jednej z altanek i usiadłam na jakimś stole. Kilka metrów ode mnie zabawa trwała w najlepsze, ale to już mnie nie obchodziło. Chciałam być teraz sama, mój imprezowy nastrój gdzieś zniknął. Nie wiem jak długo tam siedziałam, procenty krążące we krwi skutecznie uniemożliwiały mi ocenę płynącego czasu. Dopiero gdy Andrzej znów usiadł obok mnie poczułam, że znów uśmiech wraca na swoje miejsce. Tak bardzo cieszyłam się jego widokiem, tym że jest obok mnie. Znów nie mogliśmy się nagadać. I kolejny raz przeszkodzili nam jego koledzy. Pojawili się w pewnej chwili i nie zważając na moją obecność zaczęli opowiadać Andrzejowi jakieś historie. Nie chciałam im przeszkadzać, więc zeskoczyłam ze stołu na którym siedziałam i poszłam usiąść przy ognisku.
- Chyba się wkurzyła- usłyszałam za sobą śmiech jednego z chłopaków.
Gdy podeszłam do ogniska zauważyłam, że nie ma tam już prawie nikogo. Kawałek dalej siedziała Aga z wysokim brunetem, z którym rozmawiała na początku imprezy, a Ewelina ze swoim chłopakiem właśnie się zbierali.
- Jedziemy na razie do domu, wpadniemy niedługo- powiadomiła mnie i zaraz ruszyli do wyjścia.
Zrezygnowana usiadłam na ławce, a zaraz obok mnie usiadł Andrzej.
- Wkurzyłaś się?- zapytał mnie chłopak, który przyszedł za nim.
- Nie- odpowiedziałam speszona, nie wiedziałam jak mam tłumaczyć to, że nie chciałam im przeszkadzać.
- Wkurzyłaś się- skwitował i poszedł się napić.
  Po chwili pojawiła się Agnieszka.
- Jedziemy na miasto, wybieracie się z nami?- pytanie było skierowane do mnie i Andrzeja, ale mimo to zgłosiło się kilku innych chętnych.
Nie miałam ochoty się stamtąd ruszać, więc pokręciłam głową.
- Jedzcie ja zostanę.
- Ja też- zawtórował mi szatyn i popatrzył na mnie.
- Ok, ok. Już nas nie ma- zachichotała moja przyjaciółka i zaraz całe towarzystwo opuściło działkę. Zostaliśmy sami. Byłam już coraz mocniej zmęczona, procenty dawały się we znaki, ale cieszyłam się, że on jest ze mną. Trzymając się za ręce, rozmawialiśmy o drobnostkach.
- Pada deszcz- powiedział w pewnym momencie Andrzej i spojrzał na mnie.
- Nic nie czuje- wyruszyłam ramionami, bo taka była prawda.
Siatkarz dalej patrzył na mnie w skupieniu.
- A teraz?- zagadnął po chwili.
Pokrecilam głową, ale wtedy na moją rękę spadła kropla.
- Teraz czuje- powiedziałam.
- Chodź pójdziemy do altanki- pociągnął mnie bym wstała i pobiegliśmy pod daszek drewnianego domku. Andrzej usiadł na stole, na którym niedawno siedzieliśmy razem i poklepał miejsce obok siebie. Uśmiechnęłam się tylko do niego i stanęłam naprzeciwko. Teraz kiedy siedział nasze twarze były na jednej wysokości. Bez problemu mogłam patrzeć w jego oczy.
- Zimno ci?- zapytałam.
- Tak- byłam pewna, że odpowiedź będzie inna, każdy facet zawsze chciał wyjść na twardziela i starał się nie pokazywać swoich słabości, a Andrzej był inny. Być może czuł się w mojej obecności tak jak ja w jego. Wiedział, że nie musi niczego udawać, że może być sobą, a mimo to i tak będzie mi imponował.
Bez namysłu przytuliłam się do niego najmocniej jak potrafiłam. Nie musieliśmy już nic mówić, cisza nie była problemem. Była czymś co nas łączyło. Oparłam brodę o jego ramie a on skrył twarz w moich włosach. Mogłam tak trwać już na zawsze, ale coś ciągnęło mnie by spojrzeć w jego oczy. Odsunęłam się trochę tak by w nie swobodnie patrzeć. Zatapiałam się w jego tęczówkach a serce biło mi coraz szybciej. I wtedy mnie pocałował. Nie był to krótki buziak, taki jak ten pierwszy. Był to prawdziwy pocałunek.
- Uważaj jak chodzisz!- do moich uszu przedarł się głośny krzyk i dźwięk klaksonu.
Otworzyłam szeroko oczy i zobaczyłam, że chciałam wejść na czerwonym świetle na pasy. Kierowca czarnego audi zahamował w ostatniej chwili.
- Przepraszam- krzyknęłam do niego słabym głosem i cofnęłam się szybko. Facet przejechał obok patrząc na mnie z niesmakiem a ja zrobiłam kilka głębokich wdechów.
- Najpierw mnie w sobie rozkochałeś, a teraz chcesz żebym przez ciebie zginęła- pomyślałam z goryczą o Andrzeju.
Jak najszybciej potrafiłam pokonałam ostatnie metry dzielące mnie od domu. Kiedy weszłam do mieszkania panowała głęboka cisza.
- Aga jesteś?- zawołałam zdejmując buty.
Nie dostałam żadnej odpowiedzi, więc odwiesiłam kurtkę i ruszyłam do kuchni. Zaparzyłam sobie herbatę i usiadłam z nią przy stole.
Tamten pocałunek zmienił w moim życiu wszystko. W jednej chwili uwierzyłam, że nareszcie to jest to, że będzie dobrze, że będę szczęśliwa. Nawet nie wiedziałam jak wiele problemów dopiero przede mną.
_________________________________________________________
Ciężko było mi się skupić, gdyż z głośników ciągle płynie: Hej Spała! Hej Spała! :D
 http://www.youtube.com/watch?v=qXJjU96Z-zw
Mój nowy hit ;)

2 komentarze:

  1. OMG *_* kurcze...zatopilam sie w tym rozdziale. Kocham twoja tworczosc :) Ach Andrzej,Andrzej...ciekawe co musialo sie stac, ze Wrona przestal ja kochac...czyzby zdrada? Nie moge doczekac sie kolejnego :* Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń